Strony

niedziela, 22 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

- Lily poczekaj... - zawołał Harry.
Zdziwiona odwróciłam się do niego i popatrzyłam pytającym wzrokiem.
- Przepraszam, może nie powinienem mówić tych wszystkich rzeczy ale zrozum mnie. Co byś zrobiła gdybym Ja, Ciebie ośmieszył przed całą szkołą ? Ale to i tak jeszcze nie koniec. Bo Ty jesteś tu nowa i nikt Cię nie zna, a Mnie znają wszyscy. Nawet nie wiesz jak się czuję - powiedział wręcz błagalnym tonem. Czyżby wredny Harry to tylko jego zewnętrzna skorupa, aby ukryć to, co skrywa w wewnątrz ?
Pełna współczucia podeszłam do niego i usiadłam obok.
- Masz rację. Nie wiem jak to jest. Nie wiem co mną kierowało. Może złość, że byłeś dla mnie taki oschły. Przepraszam, jeszcze raz...
- Nie, jest w porządku. Znaczy, nie do końca, ale nie żywię do Ciebie urazy - uśmiechnął się.
- Więc co ? Zgoda ? - zaproponowałam
- Jasne - uścisnęliśmy sobie dłonie i się przytuliliśmy.
- Wracamy do szkoły ? - spytałam
- Tak - powiedział i wstaliśmy z ławki, kierując się na lekcje.

Patrzę na zegarek i widzę godzinę 14:19. Jeszcze tylko 6 minut i będę mogła nareszcie wyjść z tego W- F-u i pójść do domu. Pieprzona idiotka, Megan, specjalnie trafiła mnie dzisiaj piłką do siatki w głowę. Co za suka... jeszcze Jej za to zapłacę.
Usłyszałam gwizdek nauczyciela i krzyk, że możemy się iść już przebrać do szatni. Jak ja to mam w zwyczaju, ostatnia z niej wychodzę. Była 14:21 a nikogo już nie było. Ubrana, zamknęłam pomieszczenie i chciałam już wychodzić na korytarz, gdy usłyszałam moje imię i pewien głos. A dokładniej Harry'ego.
Chłopacy mieli dzisiaj lekcje na połowie sali, dlatego nie dziwiło mnie to, że tu są. Moja ciekawość wzięła górę i podeszłam do drzwi od ich szatni, stawając tak, aby nikt mnie nie zauważył.
- Ona naprawdę w to wszystko uwierzyła, czaisz - zaśmiał się głos z wyraźnie słyszalną chrypką. To Harry.
- Żartujesz ? Chyba nie zostawisz tak tego płazem ? - zapytał głos, którego niestety nie umiałam rozpoznać.
- Oczywiście, że nie. Nawet już mam pomysł jak się odegrać za tę akcję - nie byłam pewna czy rozmawiali o mnie, ale wnioskując, że słyszałam moje imię i ośmieszyłam Harry'ego przed wszystkimi, On chciał się zemścić.
- Noo, słynny Styles nikomu nigdy nie odpuszcza. Opowiadaj, co wymyśliłeś
- Jak byliśmy w parku to pogodziliśmy się - Harry się lekko zaśmiał, więc byłam pewna, że uwziął dwa ostatnie słowa w cudzysłów - Mam zamiar udawać miłego chłopaczka i stopniowo Ją w Sobie rozkochiwać. Wiesz, małymi kroczkami. A gdy już przyjdzie odpowiedni moment. Mam na myśli coroczny bal z okazji zakończenia roku szkolnego, to przed wszystkimi Ją rzucę. A wiesz co jest z dziewczynami, które rzucam na oczach wszystkich
- Uuu, są pośmiewiskiem - odezwał się nieznajomy głos
- Taa, to będzie najlepsza kara dla Niej. Nauczy się, że ze Mną się nie zadziera. Suka, myśli, że mnie przeprosi i tyle ? Że wszystko będę od tak wybaczał ? Nie dam Jej tej satysfakcji. Nawet nie wie w jakie gówno się wpakowała - usłyszałam gardłowy śmiech.
Nie mogę w to uwierzyć.
Nadal to do Mnie nie dociera.
Nie chcąc słyszeć dalszej rozmowy, wybiegłam z płaczem do domu, omijając wszystkich i wszystko dookoła.

Gdy już znalazłam się w upragnionym miejscu, nie zważając na mamę siedzącą w kuchni, pobiegłam do pokoju. Dlaczego akurat dzisiaj musieli dać wszystkim wolne w Jej pracy ? Jak widać, szczęście mi nie dopisuje. Wbiegłam do pokoju i zamknęłam go na zamek. Weszłam do łazienki i to co zobaczyłam w lustrze mnie przeraziło. Wyglądałam okropne. Cały tusz był rozmazany a włosy wyglądały jak po przejściu huraganu. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Tego Mi było trzeba. Chwili oderwania się od tego całego gówna. Nie jestem w tej szkole nawet tydzień, a już mam ochotę się z niej wynieść i nigdy nie wracać. Gdy umyta chciałam wyjść z pod prysznica, zorientowałam się, że z tego wszystkiego zapomniałam wziąć ubrań. Okryłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki kierując się w stronę szafy. Ubrałam luźne spodnie, biały t-shirt i spięłam włosy w koka. Zeszłam na dół i dałam mamie całusa w policzek. Czułam jak się uśmiecha. Miałam wrażenie, że nawet się nie zorientowała, że przyszłam do domu.
- Hej Lily, jak tam w szkole ?
- Całkiem fajnie - musiałam udawać, że jest okej
- To się cieszę - powiedziała i powróciła do czytania gazety
- Yyy, mamo, Ja wyjdę na pół godziny
- Dobrze, tylko uważaj na siebie - jak zwykle, musiała to powiedzieć.
Ubrałam swoje białe adidasy, kurtkę i wyszłam na dwór. Postanowiłam, że pójdę do parku.
Spacerowałam uliczkami Londynu, uważnie obserwując ludzi dookoła. Niektórzy śpieszyli się na autobus, wychodzili z dziećmi na plac zabaw, a niektórzy, szczęśliwi, uśmiechnięci trzymali się za ręcę, całowali. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Do niedawna czułam się tak samo jak te dziewczyny, które teraz widziałam. Byłam radosna, nie miałam żadnych problemow. Ale to przeszłość, którą mimo tych wszystkich pięknych chwil, chciałabym wymazać z pamięci. Usiadłam na ławce i przymknęłam na chwilę oczy. Musiałam pomyśleć, co dalej robić w sprawie z Harry'm. Otwarłam oczy i już wiedziałam.
Muszę Go zniszczyć.
Tak samo jak On chce Mnie.
Tylko różnica jest taka, że On nawet nie jest świadomy tego, że Ja o wszystkim wiem. I o to w tym właśnie chodzi.
Ma nie wiedzieć.
Ma myśleć, że wszystko idzie według Jego planu.
A gdy już będzie chciał go zakończyć, Ja mu troszeczkę pokrzyżuje plany.
Wstałam, już nieco mniej przygnębiona z ławki i poszłam w stronę pierwszej, lepszej kawiarni. Niedaleko zauważyłam napis " Coffee Heaven ". Weszłam do środka i podeszłam do kasjerki. Zamówiłam Latte Macchiato i zapłaciłam za nią. Siadłam do stolika i wpatrywałam się w obraz za oknem. Po chwili zauważyłam świetnie znaną mi osobę. Osobę, której tak bardzo nie chciałam teraz widzieć. Założyłam kaptur na głowę i gapiłam się w moją kawę. Usłyszałam jak wszedł do środka. Modliłam się w duchu aby nie siadł gdzieś obok mnie. Taa, chciałabym. Zasiadł w stoliku na przeciwko.
No co jest ?
Naprawdę ?
Dopiłam swoją kawę do końca i już chciałam wstawać, gdy wysoka postać stanęła nade mną.
- Lily ? To ty ? - fucknęłam pod nosem. Ściągnęłam kaptur.
- Jak widać - uśmiechnęłam się sztucznie
- Nie widziałem Cię nigdzie po lekcjach
- Musiałam pójść szybko do domu
- Mogłem Cię podwieźć - odparł entuzjastycznie Harry
- Nie było takiej potrzeby - powiedziałam odwracając głowę w bok
- Chyba nie masz nastroju na rozmowę
- Nie bardzo. Muszę już iść, pogadamy jakby co jutro w szkole - chciałam jak najszybciej wyjść, lecz Mnie zatrzymał. Mocno się do Mnie przytulił. Dlaczego On musi tak pięknie pachnieć ?
Po chwili poczułam Jego ciepłe wargi na swoim policzku. Mimo, iż nienawidzę tego człowieka, świetnie byłoby go teraz pocałować.
Po moich plecach przeszły ciarki gdy usłyszałam :
- Do widzenia, piękna.
Odsunęłam się od niego ale nadal byłam stanowczo za blisko.
- Do widzenia Harry - to były moje ostatnie słowa wypowiedziane w jego stronę. Wyszłam z kawiarni, udając się do domu, oszołomiona sceną, która wydarzyła się przed chwilą.

_____________________________________________

Heeej :D
Tak bardzo chciałam Was przeprosić. Rozdział miał być wcześniej ale przez natłok nauki, nie dałam go rady wcześniej napisać. W ramach rekonpensaty kolejny pojawi się jutro lub pojutrze. Wiem też, że rozdział jest nieco krotki ale pisałam go w nocy, dlatego kolejny będzie pisany w dzień i postaram się aby był dłuższy. Spodziewaliście się takiego czegoś po Harrym ? Komentarz pod poprzednim rozdziałem zmienił moje plany co do dalszej części opowiadania. Z góry dziękuje za porzucenie pomysłu, bo dalszy rozwój wydarzeń, który zmieniłam, wydaje się być lepszy niż poprzedni. Przypominam, że pojawiło się konto na asku, na którym możecie zadawać pytania Mi jak i bohaterom. http://ask.fm/TRAPHarryStylesFanfiction

Buziaczki ;*;*

1 komentarz:

  1. Świetne świetne i jeszcze raz świetne <333 cieszę się że mój pomysł się przydał :D już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny życzę i Wesołych świąt ;*

    OdpowiedzUsuń