ROZDZIAŁ 5
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Kolejny dzień. Kolejny dzwonek budzika, który zaraz wyląduje za oknem. Definitywnie melodia, która mnie budzi musi się zmienić.
Wstałam z łóżka dopiero po 10 minutach od przebudzenia. Poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności i ubrałam się w czarne spodnie z wysokim stanem, turkusowy top i czarne bolerko do tego.
Nie miałam czasu nawet, aby zjeść śniadanie przez moje
" leniuchowanie " w łóżku. Mamy jak zwykle w domu o tej godzinie nie było. Spięłam włosy w kucyka, założyłam swoje czarne vansy i wyszłam z domu zamykając go na klucz. Ładna dzisiaj była pogoda. Szłam do szkoły piechotą, słuchając ulubionej playlisty. Ostatnimi czasy bardzo spodobała mi się piosenka Eda Sheerana " Give Me Love ". Mogę śmiało powiedzieć, że jego głos mnie uspokaja i wycisza. Jest niesamowity. Gdy już doszłam do szkoły praktycznie robiłam to samo co w każdy inny dzień. Szłam do szafki, rozbierałam się i równo z dzwonkiem znajdowałam się pod salą lekcyjną. Dzisiaj pierwsza była Biologia. Co oznaczało, że siedzę z Liamem. Lubię go. Jest miły, mogę go o wszystko zapytać i gdy czegoś nie rozumiem to najczęściej mi to wytłumaczy. Ale siedzenie z nim równało się również z tym, że będzie nalegał abym siedziała z jego przyjaciółmi na stołówce. Już teraz jestem pewna, że odrzucę jego propozycję. Nie chce siedzieć z Megan. Zdaję mi się, że raczej się nie polubimy po tym co zdarzyło się w klubie. Również nie chce widzieć się z Harry'm. Nie dziś. Chcę po prostu spokojnie przeżyć dzisiejszy dzień. Bez żadnych kłótni i podobnych sytuacji. Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu, z tyłu klasy. Krzesło obok mnie było puste. Zastanawiałam się czy Liam przyjdzie dzisiaj do szkoły. Intuicja mi podpowiadała, że tak. Otóż się nie myliłam. Już po chwili wypatrzyłam nieco spóźnionego chłopaka, który jak tylko mnie zauważył promiennie się uśmiechnął.
- Hej Lily, ale korki o tej godzinie są na ulicach - powiedział zdyszany siadając na swoim miejscu. Miał rację. Gdy szłam do szkoły to korek wydawał się nie mieć końca.
- Siema. Siadaj bo się jeszcze zacznie wydzierać po nas - powiedziałam również uśmiechnięta i trąciłam go w ramię. Chyba zapomniałam wspomnieć, że nauczycielka, która na początku wydawała się być bardzo miła osobą, z czasem stała się bardzo hmm... nieprzyjemna?
Nie. To złe określenie.
Wredna.
To do niej pasuje. Człowiek się już nawet nie może nikogo obok zapytać jaki był temat, bo jakby ją zacytować " Jeśli nie przestaniecie nawijać tymi swoimi buźkami, to za minutę wylądują one u dyrektora ". Hahahaha, kto mógł wymyślić taki tekst ? Tylko nasza " kochana " nauczycielka, Sparks.
- A więc dzisiaj zajmiemy się budową... - nie za bardzo chciało mi się jej słuchać. Byłam dzisiaj za bardzo rozkojarzona. Pojutrze weekend, a ja nie mam żadnych planów. Jak zwykle...
Czyli zapowiada się bezkarne leżenie w łóżku, z miską chipsów na kolanach. Fajnie...
Tak się zamyśliłam, że nawet nie usłyszałam kiedy zadzwonił dzwonek. Poczułam szturchnięcie w ramię.
- Lily, lekcja się skończyła. Wstawaj bo mi tu jeszcze zaśniesz - Liam się zaśmiał, a ja słysząc jego słowa zawtórowałam mu.
Wyszliśmy razem z klasy. Niestety, nadal nie zapamiętałam jakie mamy lekcje po kolei. Wyciągnęłam swój plan i wyczytałam, że następna lekcja to...
- Chemia - powiedział Liam
- Oh, dziękuje - uśmiechnęłam się i szliśmy dalej w kierunku sali chemicznej. Tego przedmiotu uczył nas Pan Bennet. Kolejny złośliwy nauczyciel w szkole. Chodzę tu niecały tydzień, a już mu zdążyłam podpaść. Oczywiście za śmieszne rzeczy. Za to, że wstałam bez jego zgody i podałam koleżance dwie ławki dalej długopis, za narysowanie serduszka na ławce, za odpowiedzenie
" dziękuje " koledze, który podał mi kartkę z ziemii i mogłabym tak wymieniać do znudzenia. Nawet zdarzyło się tak, że Megan próbowała rzucić do Harry'ego kartkę ale jej spadła na podłogę, a że była najbliżej mnie to Bennet kazał mi ją podnieść i wyrzuć. No to tak zrobiłam. Później przez pół lekcji darł się po mnie, że kazał mi wyrzucić ale nie mówił, że teraz. Jakiś chory człowiek. On, Sparks, ciekawe kto następny. A zaczynając temat Styles'a. Na ostatniej lekcji o mało nie załatwił mnie tak, że Bennet już miał do mojej mamy dzwonić ( nie wiem po co ), gdyby nie Liam. Bogu dziękuje za takiego człowieka. Otóż, Harry siedzi przede mną i podawał mi kartki. Co tam mogło być napisane ? Hahaha same zboczone rzeczy. Oczywiście on to robił dla żartów, ale wtedy próbowałam się skupić na lekcji, a przez niego mi to nie wychodziło. W końcu się zdenerwowałam i napisałam mu umm... tak trochę niegrzecznie. " Wsadź sobie tego kutasa w dupę Megan, a ode mnie się odczep, bo jak tak dalej pójdzie to będę musiała obciągnąć Bennet'owi żeby mnie przepuścił do następnej klasy ". Sama się później zdziwiłam, że tak wulgarnie to napisałam. Cóż, ludzie się zmieniają. Niestety, gdy chciałam ją podać Harry'emu, nauczyciel stanął nade mną i tą kartkę wziął, po czym przeczytał przed całą klasą. Myślałam, że spale się z wstydu. Oczywiście Styles, jak to on, śmiał się z tego i mówił, że nie wiedział, że jestem taka ostra. On i te jego przeklęte poczucie humoru.
12:30. Czas na lunch. Weszłam do stołówki, wzięłam swoje jedzenie i szukałam wolnego miejsca przy jakimś stole. Doskonale widziałam Liama ale unikałam jego stolik szerokim łukiem. Chwila minęła dopóki nie zwolnił się jeden koło okna. Już prawie przy nim stałam, lecz szczęście ponownie mi dziś nie dopisywało.
- Lily, chodź do nas. Co tak sama tu będziesz siedzieć - usłyszałam za swoim ramieniem głos, który gdzieś już kiedyś słyszałam. Obróciłam się i za mną stał uśmiechnięty blondyn.
- Niall jestem. Pewnie mnie nie pamiętasz
- Przepraszam ale zapomniałam. Kto cię tu przysłał ? - spytałam
- Harry cię zauważył i powiedział żebym podszedł do ciebie i cię tam zaciągnął
- Możesz mu powiedzieć, że nie skorzystam - już miałam siadać, kiedy blondyn złapał mnie za nadgarstek i zaczął prowadzić w stronę ich stolika.
- Proszę cię, Niall puść mnie - powiedziałam leniwo
- Nie-e
W końcu mu się poddałam. Właśnie stałam obok ich stolika. Megan wyglądała na wkurzoną, Harry się uśmiechał a reszta spoglądała na mnie i chyba nie wiedziała co powiedzieć.
- Siadaj - zachęcił z tego co pamiętam to Louis i poklepał miejsce obok siebie. Siadłam tam i wszyscy w ciszy zaczęliśmy spożywać swoje jedzenie. Po około 10 minutach Liam się odezwał
- Myśleliście już nad balem ?
- Jakim balem ? - spytałam
- Coroczny bal na zakończenie roku szkolnego. Zawsze się coś na nim dzieje. Kto wie, co wydarzy się w tym roku - powiedział Harry, patrząc wprost w moje oczy. No racja. To wtedy mam być
" pogrążona ".
- To co ? Myśleliście ? - zadał ponownie pytanie Liam
- Ja idę z Eleanor - powiedział Louis
- Ja jeszcze nie wiem. Pewnie wyrwę jakąś laskę - tym razem powiedział Zayn
- Danielle tu teraz nie ma ale ja idę z nią - odezwał się szczęśliwy Liam. Aww, byli naprawdę słodką parą.
- Ja tak jak Zayn jeszcze nie wiem z kim pójdę - Harry spojrzał na mnie i się lekko uśmiechnął.
- Jak to ? Harry mówiłeś, że idziesz ze mną - Megan wkroczyła do akcji
- Nie wiem jeszcze, chyba powiedziałem. Nie muszę pójść z tobą. Mogę iść z kim chcę, choćby z Lily - byłam na 1000% pewna, że Styles wspomniał o mnie specjalnie. Meg wstała od stolika. Było widać, że jest nieźle wkurzona. Wzięła swoją butelkę z wodą, odkręciła ją, podeszła do mnie i wylała mi ją na włosy.
Byłam tak zszokowana jej zachowaniem jak wszyscy przy tym stole. Zdenerwowana wzięłam swoją torbę i wyszłam z tej pieprzonej stołówki. Przy drzwiach usłyszałam jeszcze jak Liam i Harry krzyczeli po niej i się pytali po co to zrobiła.
Wyszłam ze szkoły, kolejny raz już przed końcem lekcji. Ja chyba nie wytrzymam tu do następnego tygodnia. Codziennie musi się coś stać. Mogę przed nimi cholera wszystkimi uciekać ale i tak się nie da. Choćby na przykładzie dzisiaj Nialla. Chciałam sobie sama siąść na lunchu to nie, musiał przyjść. Wracałam na nogach do domu przez park. Jak co dzień. W oddali ujrzałam pusty plac zabaw. Nie wiem co mnie podkusiło ale poszłam tam. I tak bym się sama w domu nudziła. Skierowałam się na pustą huśtawkę, położyłam torbę na piasku i zaczęłam się lekko huśtać. Oparłam głowę o łańcuchy i przymknęłam oczy. Tak spokojnie tu było. Myślę, że powinnam... - moją myśl przerwał pewien głos
- Yyy, Lily tak ? - spytała się osoba, która stała za mną. Obróciłam się i ujrzałam chłopaka. Całkiem przystojnego.
- Tak a o co chodzi ?
- Nie pamiętasz mnie ? Steve jestem, przyjaciel Liama
- Ouu, wiedziałam, że gdzieś cię widziałam - uśmiechnęłam się słabo
- Mogę się przysiąść ? - spytał i pokazał na wolną huśtawkę obok
- Jasne - siadł i zaczął kołysać się tak powoli jak ja
- Czemu nie jesteś w szkole ? - spytał
- Długo by opowiadać
- Mam dużo czasu - uśmiechnął się zachęcająco
- A ciebie dlaczego nie było w szkole ?
- Od kilku miesięcy miałem do lekarza iść i w końcu rodzice powiedzieli, że jeśli dzisiaj nie pójdę to koniec z imprezami - zaśmialiśmy się razem
- Coś poważnego ? - spytałam
- Niee, tylko nie lubię lekarzy - powiedział i nastała chwila ciszy. Trochę niezręcznej, dlatego już się chciałam odezwać, lecz Steve mnie wyprzedził - To co? Opowiesz mi dlaczego uciekłaś ze szkoły?
- No dobra. Więc mam na pieńku z Megan bo ona się przystawia do Stylesa a on do mnie - w tej chwili chłopak wybuchnął śmiechem. Nie wiem co tu było do śmiechu. Postanowiłam mu nie mówić o planie Harry'ego - Styles coś powiedział, Megan się wkurzyła, podeszła do mnie i wylała mi na głowę wodę. Dobrze, że już mi włosy wyschły - ponownie się zaśmialiśmy
- No to nie masz kolorowo. Znam Megan. Jeśli ktoś się spodoba Harry'emu lub na odwrót to ta osoba ma przejebane. Uważaj na nią - powiedział
- Postaram się. Słuchaj muszę już iść do domu. Fajnie się z tobą rozmawiało, choć bardzo krótko
- Z tobą również - posłał mi naprawdę uroczy uśmiech po czym się przytuliliśmy i odeszliśmy każdy w swoją stronę.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam w domu to było udanie się do lodówki po obiad. Byłam taka głodna. Łazanki. Mmmm...
Po obiedzie poszłam na kanapę do salonu i oglądałam denne seriale dopóki moja mama nie przyszła.
- Hej - powiedziała, gdy weszła do domu
- Cześć mamo - krzyknęłam, tak aby mnie usłyszała
- Musimy porozmawiać - powiedziała całkiem poważnie i siadła obok mnie. Proszę, żeby tylko się nie dowiedziała o... - Dlaczego wagarujesz ? - spytała. Cholera.
- Skąd wiesz ?
- Wychowawczyni dzwoniła
- Mamo, dużo osób w moim wieku wagaruje, to normalne - próbowałam się wytłumaczyć
- Ale to jest twoja nowa szkoła. Tydzień tam chodzisz a już wagarujesz ile popadnie. Sama tego chciałaś. Będę cię kontrolować. Masz rano iść prosto do szkoły, a PO LEKCJACH - specjalnie dała nacisk na te słowa - wracać do domu.
- Mamo, proszę cię - powiedziałam błagalnie
- Nie Lily, skończyłam - powiedziała i wyszła do kuchni. I co ? Myśli, że mi izolatke zrobi ? Zdenerwowana ubrała buty, kurtkę i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Miałam gdzieś czy będzie się martwiła czy nie. Szłam przed siebie, nie zwracając uwagi, gdzie idę. Założyłam słuchawki na uszy i olałam wszystko. Szłam może 2 godziny po czym na ulicach było już ciemno, nikogo nie było a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że się zgubiłam. No tak, przecież ja nie znam tego miasta.
Głupia idiotka.
Postanowiłam, kierować się w stronę odwrotną, do tej w którą teraz szłam. Na chodnikach nie widziałam żywej duszy, na ulicy auto przejeżdżało co jakieś 5 minut. Bałam się. Szłam obok jakiś kamienic, gdy usłyszałam głos, który dobrze znałam. Między dwoma budynkami była brama. Weszłam tam i zobaczyłam...
_____________________________________________
Heeej :D
Przybywam do was z kolejnym rozdziałem. Mało Haryy'ego było ale w następnym będzie na odwrót :) Jak tam święta ? Dostaliście coś fajnego pod choinkę ? Dzisiaj Sylwester :D Bawcie się ile możecie ! To mój najdłuższy rozdział, a ja i tak mam wrażenie, że jest on krótki. Po prostu nie umiem długich pisać. Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Buziaczki ;*;*
Strony
▼
wtorek, 31 grudnia 2013
poniedziałek, 23 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 4
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Gdy już byłam w miarę daleko od kawiarni, zwolniłam tępo chodzenia. Czemu On mnie pocałował ? W policzek, no ale pocałował. A no przecież, musi mnie rozkochać w sobie.
Szłam spokojnie obok ulicy, gdy usłyszałam dźwięk klaksonu i zobaczyłam czarnego Range Rovera przed oczami. Po chwili szyba otworzyła się a na miejscu kierowcy ujrzałam lokatego chłopaka z czarnymi okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Czego ten człowiek jeszcze ode mnie chce ?
- Chyba zdawało mi się, że wyraźnie powiedziałam. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać ! - oznajmiłam lekko zdenerwowana. No ale jak tu nie być złym, skoro nawet po parku nie da się w spokoju pospacerować ?
- Dobrze usłyszałem. No ale pomyśl logicznie. Mamy piękny dzień i piękną dziewczynę w pustym parku. Co jeśli ktoś by Cię porwał i zgwałcił ?
- To już chyba nie Twój problem Styles - olałam go i zaczęłam iść dalej. Nawet nie zdążyłam przejść pięciu kroków, a samochód jechał tuż obok Mnie, dorównując tempu w jakim szłam.
- No weź, Lily. Wsiadaj, pojedziemy do jakiegoś klubu
- Ty serio mówisz czy robisz z Siebie tylko bałwana ? Harry jutro jest szkoła
- A czy Ja mówię, że musimy tam pójść na całą noc ? Chodźmy na dwa, trzy drinki i wyjdziemy - słodko się uśmiechnął
- Auto prowadzisz matole - zaśmiałam się
- Wrócimy taksówką. Lily, proszę Cię, nie rób problemu - stanęłam i chwilę myślałam czy rzeczywiście tam jechać. Skoro ja mam wcielić w życie SWÓJ plan to raczej nie mogę Go unikać. Niech dupek myśli, że się w nim będę zakochiwać a na balu się zdziwi hahahahaha.
- Trzy drinki i nic więcej - powiedziałam a na twarzy loczka pojawił się szeroki uśmiech. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.
Po niecałych 20 minutach podjechaliśmy pod dość duży budynek. Chciałam chwycić klamkę od drzwi, ale Harry mnie wyprzedził i sam je otwarł. Gdybym nie wiedziała o jego planie to bym pomyślała, że jest jakimś dżentelmenem.
Przed klubem była kolejka, która ciągła się i ciągła. Pomyśleć, że mamy środek tygodnia. Harry chwycił mnie za rękę ( CO ? )
i poszedł do ochroniarza. Ten tylko skinął głową i wpuścił nas do środka. Aha, czyli się chyba znają. Gdy weszliśmy do środka, muzyka tak głośno grała, że aż zakręciło mi się w głowie. Oparłam się na chwilę o ścianę. Harry tylko się zatrzymał i popatrzał na mnie dziwnie. Widziałam jak pokręcił teatralnie oczami. Przepraszam, że nie bywam w klubach tak często jak ty pedale.
- Wszystko w porządku ? - udawał zaniepokojonego jakby naprawdę był, pff
- Tak - uśmiechnęłam się. Dobra mina do złej gry...
- To chodźmy - wziął mnie pod rękę i prowadził w stronę baru.
- Dwa razy Martini poproszę - powiedział chłodno i zapłacił za drinki, po czym gdy tylko je dostał, jednego podał mi. Upiłam łyk i na sam smak się skrzywiłam. Tak dawno nie piłam.
- Smakuje ? - spytał się
- Może być
- Czyli coś mocniejszego ? - On to chyba Mnie upić chciał
- Nie dzisiaj - powiedziałam i odłożyłam drinka na bar po czym nie zważając na Harry'ego poszłam na parkiet. Czas zacząć działać. Rozejrzałam się szybko za jakimś chłopakiem, aby Harry mnie nie złapał. Zobaczyłam blondyna który sam tańczył na parkiecie. Nie powiem... był przystojny. Gdy zobaczyłam, że Harry zmierza w moim kierunku, ruszyłam do samego chłopaka..
- Cześć, jestem Lily. Mam prośbę. Mógłbyś zachowywać się tak, aby ten - pokazałam na Harry'ego - chłopak był zazdrosny ? Proszę
- Jasne - uśmiechnął się przyjaźnie blondyn - Tak na marginesie, ładny strój.
Aha.
No tak. Z tego wszystkiego zapomniałam, że jestem ubrana w dresy. Zajebiście. Nie ma to jak być w klubie w dresach.
- Dziękuje - na moich policzkach pojawiły się dwa rumieńce.
Harry widząc, że tańczę z innym chłopakiem, wyraźnie przybrał zdenerwowany wyraz twarzy. Ooo taaak Panie Styles. Tak ma być.
Obróciłam się tyłem do blondyna i wykonywałam seksowne ruchy, wpatrując się wprost w oczy Harry'ego. Lustrował każdy mój ruch. Mogłam powiedzieć, że Jego oczy były pełne pożądania. Chwyciłam dłonie nowo poznanego chłopaka i przeciągłam je na swoje biodra. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Po kilku sekundach poczułam jak ciało, które jeszcze przed chwilą przylegało do mojego mnie opuszcza. Odwróciłam się i kogo zobaczyłam ? Szczerzącego się loczka.
Odwrócił mnie i zaczął się kołysać.
- Specjalnie to robiłaś - spytał
- Co ? - Lily, nie oszukuj się. Dobrze wiesz o co Mu chodzi
- Te twoje ruchy podczas tańczenia z tym chłoptasiem
- Zacznijmy od tego, że normalnie tańczyłam. Nie wiem o co Ci chodzi...
- Taak. I że niby normalnie tak tańczyłaś ? Ty ? - roześmiał się
- Co w tym śmiesznego ? - obróciłam się do niego
- No ty się tak nie zachowujesz
- Skarbie, jeszcze wiele o Mnie nie wiesz - uśmiechnęłam się uwodzicielsko po czym wyszłam do łazienki. Zdziwiłam się, że nawet nie próbował za mną biegnąć no ale co mi tam. Mało Mnie to obchodzi. Gdy weszłam do pierwszej kabiny odrazu tego pożałowałam. Zobaczyłam blondynkę, która była kucała przy... chłopaku z którym tańczyłam. C O ?
W tej samej chwili do toalety wszedł Harry. No ale tak w
damskiej ? Serio ? Yhymm...szukał mnie..chyba. Mniejsza o to.
- Megan ? - powiedział Harry do blondynki
- Harry ? - dziewczyna wyglądała na speszoną. Dopiero teraz sobie przypomniałam, że Ona tez siedziała przy stole, przy którym była z Liam'em na stołówce.
- Nie wiedziałem, że dzisiaj będziesz w klubie, dlaczego nie zadzwoniłaś ?
- Tak jakoś. A to kto ? Twoja nowa dziwka ? - spytała się go i popatrzyła na mnie. Tym razem już nie wytrzymałam.
- Cię coś pierdolło przy porodzie ? Mnie nazywasz dziwką, a sama robisz loda nieznajomemu chłopakowi - wykrzyczałam
- Tak. Ale na przyszłość możesz wiedzieć, że nikt tak nie zaspokaja Harry'ego jak ja - wyszczerzyła się
- Dobra, spokój - wtrącił się Harry. No nareszcie...
- Ohh, Harry proszę Cię, daj spokój tej nic nie znaczącej szmacie i chodź do mnie. Dzisiaj jestem napalona - powiedziała Megan i podeszła do niego chwytając za Jego krocze. Chłopak wydał z Siebie cichy jęk. No ja nie mogę normalnie. Pornol jakiś.
- Megan, muszę Cię rozczarować. Tym razem znalazł się ktoś, kto Tobie dorównał - popatrzał się na mnie. Dziewczyna patrzała się raz na mnie, raz na Harry'ego. W końcu podeszła do mnie i powiedziała:
- Jeszcze zobaczymy kto wygra - po tych słowach obróciła się i wyszła z toalety. Blondyn, który przysłuchiwał się wszystkiemu, zmieszany również opuścił pomieszczenie. Teraz słyszałam tylko dwa oddechy. Mój i zielonookiego.
- Zawieziesz Mnie do domu ? - poprosiłam Go. Nie odzywał się. Wpatrywał się tylko w Swoje buty.
- Proszę ? - spytałam, tym razem błagalnym tonem. W końcu Jego oczy skierowały się na Moją postać.
- Oczywiście - powiedział po czym chciał złapać Moją rękę, lecz Mu na to nie pozwoliłam. Nie teraz.
Szliśmy w ciszy do auta, tym razem też otworzył Mi drzwi.
Posłałam w Jego stronę lekki uśmiech i zajęłam miejsce pasażera.
Przez sytuację, która wydarzyła się chwile temu, zapomniałam, że mieliśmy wracać taksówką.
- Gdzie mieszkasz ?- spytał
- Wiesz gdzie jest biblioteka, niedaleko szkoły ?
- Tak
- Na przeciwko Niej mieszkam
- Jasne - odparł i włączył po cichu radio.
Ja jednak rozmyślałam o tym co zaszło w klubie. Dlaczego powiedział Megan, że...
- Przepraszam, że dałem Jej do zrozumienia, że jesteś lepsza od Niej. Że uprawiałem seks z tobą. Po prostu zawsze myślała, że Jest najlepsza, a teraz ma konkurencję.
- Czemu mam być dla Niej konkurencją skoro my nawet się nie spotykamy ? - zapytałam się Go. najwyraźniej nie wiedział co odpowiedzieć, bo przez resztę drogi, nikt z Nas się nie odezwał. Gdy podjechaliśmy pod bibliotekę, wysiadłam z auta i nie żegnając się, przeszłam na drugą stronę ulicy. Gdy byłam przy drzwiach usłyszałam głos Harry'ego
- Dobranoc Lily. I przepraszam - zanim zdążyłam się obrócić, auta już nie było. Westchnęłam głęboko i chwyciłam klamkę od drzwi. Na szczęście były otwarte.
Nie powiedziałam mamie, że nie będzie Mnie tak długo.
Pewnie się martwiła, a Ja nie odbierałam komórki. Ściągnęłam buty i weszłam do salonu. Telewizor grał, a mama chrapała sobie na kanapie. Wyłączyłam go i przykryłam Ją kocem, po czym udałam się do Siebie na górę. Miałam już dość dzisiejszego dnia.
Położyłam się do łóżka z nadzieją, że jutrzejszy dzień będzie o wiele lepszy od dzisiejszego.
_____________________________________________
Heeej :D
Obiecałam, dotrzymałam słowa.
Jest nowy rozdział :D
No ale nie umiem Sobie wybaczyć, że rozdział znowu jest taki krótki :(
Ehh.. moje postanowienie noworoczne:
PISAĆ DŁUŻSZE ROZDZIAŁY !!!
Wątek Megan się pojawił i mogę Wam zdradzić, że dużo namiesza, ale na to jeszcze przyjdzie czas :) Co myślicie o prowokacji Lily ? Hahah mi się to podobało. A tak teraz odchodząc od tematu.
Chciałam wszystkim życzyć Wesołych, radosnych, spędzonych z rodziną świąt. Wymarzonych prezentów pod choinką, udanego Sylwestra. Zabawcie się tak, aby nie pamiętać co robiliście hahahahaha. Nie jestem dobra w składaniu życzeń. Jeszcze raz, WESOŁYCH ŚWIĄT MOJE MIŚKI KOCHANE <333
Kolejny rozdział pojawi się po świętach, a teraz żegnam Was :))
Buziaczki ;*;*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Gdy już byłam w miarę daleko od kawiarni, zwolniłam tępo chodzenia. Czemu On mnie pocałował ? W policzek, no ale pocałował. A no przecież, musi mnie rozkochać w sobie.
Szłam spokojnie obok ulicy, gdy usłyszałam dźwięk klaksonu i zobaczyłam czarnego Range Rovera przed oczami. Po chwili szyba otworzyła się a na miejscu kierowcy ujrzałam lokatego chłopaka z czarnymi okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Czego ten człowiek jeszcze ode mnie chce ?
- Chyba zdawało mi się, że wyraźnie powiedziałam. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać ! - oznajmiłam lekko zdenerwowana. No ale jak tu nie być złym, skoro nawet po parku nie da się w spokoju pospacerować ?
- Dobrze usłyszałem. No ale pomyśl logicznie. Mamy piękny dzień i piękną dziewczynę w pustym parku. Co jeśli ktoś by Cię porwał i zgwałcił ?
- To już chyba nie Twój problem Styles - olałam go i zaczęłam iść dalej. Nawet nie zdążyłam przejść pięciu kroków, a samochód jechał tuż obok Mnie, dorównując tempu w jakim szłam.
- No weź, Lily. Wsiadaj, pojedziemy do jakiegoś klubu
- Ty serio mówisz czy robisz z Siebie tylko bałwana ? Harry jutro jest szkoła
- A czy Ja mówię, że musimy tam pójść na całą noc ? Chodźmy na dwa, trzy drinki i wyjdziemy - słodko się uśmiechnął
- Auto prowadzisz matole - zaśmiałam się
- Wrócimy taksówką. Lily, proszę Cię, nie rób problemu - stanęłam i chwilę myślałam czy rzeczywiście tam jechać. Skoro ja mam wcielić w życie SWÓJ plan to raczej nie mogę Go unikać. Niech dupek myśli, że się w nim będę zakochiwać a na balu się zdziwi hahahahaha.
- Trzy drinki i nic więcej - powiedziałam a na twarzy loczka pojawił się szeroki uśmiech. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.
Po niecałych 20 minutach podjechaliśmy pod dość duży budynek. Chciałam chwycić klamkę od drzwi, ale Harry mnie wyprzedził i sam je otwarł. Gdybym nie wiedziała o jego planie to bym pomyślała, że jest jakimś dżentelmenem.
Przed klubem była kolejka, która ciągła się i ciągła. Pomyśleć, że mamy środek tygodnia. Harry chwycił mnie za rękę ( CO ? )
i poszedł do ochroniarza. Ten tylko skinął głową i wpuścił nas do środka. Aha, czyli się chyba znają. Gdy weszliśmy do środka, muzyka tak głośno grała, że aż zakręciło mi się w głowie. Oparłam się na chwilę o ścianę. Harry tylko się zatrzymał i popatrzał na mnie dziwnie. Widziałam jak pokręcił teatralnie oczami. Przepraszam, że nie bywam w klubach tak często jak ty pedale.
- Wszystko w porządku ? - udawał zaniepokojonego jakby naprawdę był, pff
- Tak - uśmiechnęłam się. Dobra mina do złej gry...
- To chodźmy - wziął mnie pod rękę i prowadził w stronę baru.
- Dwa razy Martini poproszę - powiedział chłodno i zapłacił za drinki, po czym gdy tylko je dostał, jednego podał mi. Upiłam łyk i na sam smak się skrzywiłam. Tak dawno nie piłam.
- Smakuje ? - spytał się
- Może być
- Czyli coś mocniejszego ? - On to chyba Mnie upić chciał
- Nie dzisiaj - powiedziałam i odłożyłam drinka na bar po czym nie zważając na Harry'ego poszłam na parkiet. Czas zacząć działać. Rozejrzałam się szybko za jakimś chłopakiem, aby Harry mnie nie złapał. Zobaczyłam blondyna który sam tańczył na parkiecie. Nie powiem... był przystojny. Gdy zobaczyłam, że Harry zmierza w moim kierunku, ruszyłam do samego chłopaka..
- Cześć, jestem Lily. Mam prośbę. Mógłbyś zachowywać się tak, aby ten - pokazałam na Harry'ego - chłopak był zazdrosny ? Proszę
- Jasne - uśmiechnął się przyjaźnie blondyn - Tak na marginesie, ładny strój.
Aha.
No tak. Z tego wszystkiego zapomniałam, że jestem ubrana w dresy. Zajebiście. Nie ma to jak być w klubie w dresach.
- Dziękuje - na moich policzkach pojawiły się dwa rumieńce.
Harry widząc, że tańczę z innym chłopakiem, wyraźnie przybrał zdenerwowany wyraz twarzy. Ooo taaak Panie Styles. Tak ma być.
Obróciłam się tyłem do blondyna i wykonywałam seksowne ruchy, wpatrując się wprost w oczy Harry'ego. Lustrował każdy mój ruch. Mogłam powiedzieć, że Jego oczy były pełne pożądania. Chwyciłam dłonie nowo poznanego chłopaka i przeciągłam je na swoje biodra. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Po kilku sekundach poczułam jak ciało, które jeszcze przed chwilą przylegało do mojego mnie opuszcza. Odwróciłam się i kogo zobaczyłam ? Szczerzącego się loczka.
Odwrócił mnie i zaczął się kołysać.
- Specjalnie to robiłaś - spytał
- Co ? - Lily, nie oszukuj się. Dobrze wiesz o co Mu chodzi
- Te twoje ruchy podczas tańczenia z tym chłoptasiem
- Zacznijmy od tego, że normalnie tańczyłam. Nie wiem o co Ci chodzi...
- Taak. I że niby normalnie tak tańczyłaś ? Ty ? - roześmiał się
- Co w tym śmiesznego ? - obróciłam się do niego
- No ty się tak nie zachowujesz
- Skarbie, jeszcze wiele o Mnie nie wiesz - uśmiechnęłam się uwodzicielsko po czym wyszłam do łazienki. Zdziwiłam się, że nawet nie próbował za mną biegnąć no ale co mi tam. Mało Mnie to obchodzi. Gdy weszłam do pierwszej kabiny odrazu tego pożałowałam. Zobaczyłam blondynkę, która była kucała przy... chłopaku z którym tańczyłam. C O ?
W tej samej chwili do toalety wszedł Harry. No ale tak w
damskiej ? Serio ? Yhymm...szukał mnie..chyba. Mniejsza o to.
- Megan ? - powiedział Harry do blondynki
- Harry ? - dziewczyna wyglądała na speszoną. Dopiero teraz sobie przypomniałam, że Ona tez siedziała przy stole, przy którym była z Liam'em na stołówce.
- Nie wiedziałem, że dzisiaj będziesz w klubie, dlaczego nie zadzwoniłaś ?
- Tak jakoś. A to kto ? Twoja nowa dziwka ? - spytała się go i popatrzyła na mnie. Tym razem już nie wytrzymałam.
- Cię coś pierdolło przy porodzie ? Mnie nazywasz dziwką, a sama robisz loda nieznajomemu chłopakowi - wykrzyczałam
- Tak. Ale na przyszłość możesz wiedzieć, że nikt tak nie zaspokaja Harry'ego jak ja - wyszczerzyła się
- Dobra, spokój - wtrącił się Harry. No nareszcie...
- Ohh, Harry proszę Cię, daj spokój tej nic nie znaczącej szmacie i chodź do mnie. Dzisiaj jestem napalona - powiedziała Megan i podeszła do niego chwytając za Jego krocze. Chłopak wydał z Siebie cichy jęk. No ja nie mogę normalnie. Pornol jakiś.
- Megan, muszę Cię rozczarować. Tym razem znalazł się ktoś, kto Tobie dorównał - popatrzał się na mnie. Dziewczyna patrzała się raz na mnie, raz na Harry'ego. W końcu podeszła do mnie i powiedziała:
- Jeszcze zobaczymy kto wygra - po tych słowach obróciła się i wyszła z toalety. Blondyn, który przysłuchiwał się wszystkiemu, zmieszany również opuścił pomieszczenie. Teraz słyszałam tylko dwa oddechy. Mój i zielonookiego.
- Zawieziesz Mnie do domu ? - poprosiłam Go. Nie odzywał się. Wpatrywał się tylko w Swoje buty.
- Proszę ? - spytałam, tym razem błagalnym tonem. W końcu Jego oczy skierowały się na Moją postać.
- Oczywiście - powiedział po czym chciał złapać Moją rękę, lecz Mu na to nie pozwoliłam. Nie teraz.
Szliśmy w ciszy do auta, tym razem też otworzył Mi drzwi.
Posłałam w Jego stronę lekki uśmiech i zajęłam miejsce pasażera.
Przez sytuację, która wydarzyła się chwile temu, zapomniałam, że mieliśmy wracać taksówką.
- Gdzie mieszkasz ?- spytał
- Wiesz gdzie jest biblioteka, niedaleko szkoły ?
- Tak
- Na przeciwko Niej mieszkam
- Jasne - odparł i włączył po cichu radio.
Ja jednak rozmyślałam o tym co zaszło w klubie. Dlaczego powiedział Megan, że...
- Przepraszam, że dałem Jej do zrozumienia, że jesteś lepsza od Niej. Że uprawiałem seks z tobą. Po prostu zawsze myślała, że Jest najlepsza, a teraz ma konkurencję.
- Czemu mam być dla Niej konkurencją skoro my nawet się nie spotykamy ? - zapytałam się Go. najwyraźniej nie wiedział co odpowiedzieć, bo przez resztę drogi, nikt z Nas się nie odezwał. Gdy podjechaliśmy pod bibliotekę, wysiadłam z auta i nie żegnając się, przeszłam na drugą stronę ulicy. Gdy byłam przy drzwiach usłyszałam głos Harry'ego
- Dobranoc Lily. I przepraszam - zanim zdążyłam się obrócić, auta już nie było. Westchnęłam głęboko i chwyciłam klamkę od drzwi. Na szczęście były otwarte.
Nie powiedziałam mamie, że nie będzie Mnie tak długo.
Pewnie się martwiła, a Ja nie odbierałam komórki. Ściągnęłam buty i weszłam do salonu. Telewizor grał, a mama chrapała sobie na kanapie. Wyłączyłam go i przykryłam Ją kocem, po czym udałam się do Siebie na górę. Miałam już dość dzisiejszego dnia.
Położyłam się do łóżka z nadzieją, że jutrzejszy dzień będzie o wiele lepszy od dzisiejszego.
_____________________________________________
Heeej :D
Obiecałam, dotrzymałam słowa.
Jest nowy rozdział :D
No ale nie umiem Sobie wybaczyć, że rozdział znowu jest taki krótki :(
Ehh.. moje postanowienie noworoczne:
PISAĆ DŁUŻSZE ROZDZIAŁY !!!
Wątek Megan się pojawił i mogę Wam zdradzić, że dużo namiesza, ale na to jeszcze przyjdzie czas :) Co myślicie o prowokacji Lily ? Hahah mi się to podobało. A tak teraz odchodząc od tematu.
Chciałam wszystkim życzyć Wesołych, radosnych, spędzonych z rodziną świąt. Wymarzonych prezentów pod choinką, udanego Sylwestra. Zabawcie się tak, aby nie pamiętać co robiliście hahahahaha. Nie jestem dobra w składaniu życzeń. Jeszcze raz, WESOŁYCH ŚWIĄT MOJE MIŚKI KOCHANE <333
Kolejny rozdział pojawi się po świętach, a teraz żegnam Was :))
Buziaczki ;*;*
niedziela, 22 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
- Lily poczekaj... - zawołał Harry.
Zdziwiona odwróciłam się do niego i popatrzyłam pytającym wzrokiem.
- Przepraszam, może nie powinienem mówić tych wszystkich rzeczy ale zrozum mnie. Co byś zrobiła gdybym Ja, Ciebie ośmieszył przed całą szkołą ? Ale to i tak jeszcze nie koniec. Bo Ty jesteś tu nowa i nikt Cię nie zna, a Mnie znają wszyscy. Nawet nie wiesz jak się czuję - powiedział wręcz błagalnym tonem. Czyżby wredny Harry to tylko jego zewnętrzna skorupa, aby ukryć to, co skrywa w wewnątrz ?
Pełna współczucia podeszłam do niego i usiadłam obok.
- Masz rację. Nie wiem jak to jest. Nie wiem co mną kierowało. Może złość, że byłeś dla mnie taki oschły. Przepraszam, jeszcze raz...
- Nie, jest w porządku. Znaczy, nie do końca, ale nie żywię do Ciebie urazy - uśmiechnął się.
- Więc co ? Zgoda ? - zaproponowałam
- Jasne - uścisnęliśmy sobie dłonie i się przytuliliśmy.
- Wracamy do szkoły ? - spytałam
- Tak - powiedział i wstaliśmy z ławki, kierując się na lekcje.
Patrzę na zegarek i widzę godzinę 14:19. Jeszcze tylko 6 minut i będę mogła nareszcie wyjść z tego W- F-u i pójść do domu. Pieprzona idiotka, Megan, specjalnie trafiła mnie dzisiaj piłką do siatki w głowę. Co za suka... jeszcze Jej za to zapłacę.
Usłyszałam gwizdek nauczyciela i krzyk, że możemy się iść już przebrać do szatni. Jak ja to mam w zwyczaju, ostatnia z niej wychodzę. Była 14:21 a nikogo już nie było. Ubrana, zamknęłam pomieszczenie i chciałam już wychodzić na korytarz, gdy usłyszałam moje imię i pewien głos. A dokładniej Harry'ego.
Chłopacy mieli dzisiaj lekcje na połowie sali, dlatego nie dziwiło mnie to, że tu są. Moja ciekawość wzięła górę i podeszłam do drzwi od ich szatni, stawając tak, aby nikt mnie nie zauważył.
- Ona naprawdę w to wszystko uwierzyła, czaisz - zaśmiał się głos z wyraźnie słyszalną chrypką. To Harry.
- Żartujesz ? Chyba nie zostawisz tak tego płazem ? - zapytał głos, którego niestety nie umiałam rozpoznać.
- Oczywiście, że nie. Nawet już mam pomysł jak się odegrać za tę akcję - nie byłam pewna czy rozmawiali o mnie, ale wnioskując, że słyszałam moje imię i ośmieszyłam Harry'ego przed wszystkimi, On chciał się zemścić.
- Noo, słynny Styles nikomu nigdy nie odpuszcza. Opowiadaj, co wymyśliłeś
- Jak byliśmy w parku to pogodziliśmy się - Harry się lekko zaśmiał, więc byłam pewna, że uwziął dwa ostatnie słowa w cudzysłów - Mam zamiar udawać miłego chłopaczka i stopniowo Ją w Sobie rozkochiwać. Wiesz, małymi kroczkami. A gdy już przyjdzie odpowiedni moment. Mam na myśli coroczny bal z okazji zakończenia roku szkolnego, to przed wszystkimi Ją rzucę. A wiesz co jest z dziewczynami, które rzucam na oczach wszystkich
- Uuu, są pośmiewiskiem - odezwał się nieznajomy głos
- Taa, to będzie najlepsza kara dla Niej. Nauczy się, że ze Mną się nie zadziera. Suka, myśli, że mnie przeprosi i tyle ? Że wszystko będę od tak wybaczał ? Nie dam Jej tej satysfakcji. Nawet nie wie w jakie gówno się wpakowała - usłyszałam gardłowy śmiech.
Nie mogę w to uwierzyć.
Nadal to do Mnie nie dociera.
Nie chcąc słyszeć dalszej rozmowy, wybiegłam z płaczem do domu, omijając wszystkich i wszystko dookoła.
Gdy już znalazłam się w upragnionym miejscu, nie zważając na mamę siedzącą w kuchni, pobiegłam do pokoju. Dlaczego akurat dzisiaj musieli dać wszystkim wolne w Jej pracy ? Jak widać, szczęście mi nie dopisuje. Wbiegłam do pokoju i zamknęłam go na zamek. Weszłam do łazienki i to co zobaczyłam w lustrze mnie przeraziło. Wyglądałam okropne. Cały tusz był rozmazany a włosy wyglądały jak po przejściu huraganu. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Tego Mi było trzeba. Chwili oderwania się od tego całego gówna. Nie jestem w tej szkole nawet tydzień, a już mam ochotę się z niej wynieść i nigdy nie wracać. Gdy umyta chciałam wyjść z pod prysznica, zorientowałam się, że z tego wszystkiego zapomniałam wziąć ubrań. Okryłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki kierując się w stronę szafy. Ubrałam luźne spodnie, biały t-shirt i spięłam włosy w koka. Zeszłam na dół i dałam mamie całusa w policzek. Czułam jak się uśmiecha. Miałam wrażenie, że nawet się nie zorientowała, że przyszłam do domu.
- Hej Lily, jak tam w szkole ?
- Całkiem fajnie - musiałam udawać, że jest okej
- To się cieszę - powiedziała i powróciła do czytania gazety
- Yyy, mamo, Ja wyjdę na pół godziny
- Dobrze, tylko uważaj na siebie - jak zwykle, musiała to powiedzieć.
Ubrałam swoje białe adidasy, kurtkę i wyszłam na dwór. Postanowiłam, że pójdę do parku.
Spacerowałam uliczkami Londynu, uważnie obserwując ludzi dookoła. Niektórzy śpieszyli się na autobus, wychodzili z dziećmi na plac zabaw, a niektórzy, szczęśliwi, uśmiechnięci trzymali się za ręcę, całowali. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Do niedawna czułam się tak samo jak te dziewczyny, które teraz widziałam. Byłam radosna, nie miałam żadnych problemow. Ale to przeszłość, którą mimo tych wszystkich pięknych chwil, chciałabym wymazać z pamięci. Usiadłam na ławce i przymknęłam na chwilę oczy. Musiałam pomyśleć, co dalej robić w sprawie z Harry'm. Otwarłam oczy i już wiedziałam.
Muszę Go zniszczyć.
Tak samo jak On chce Mnie.
Tylko różnica jest taka, że On nawet nie jest świadomy tego, że Ja o wszystkim wiem. I o to w tym właśnie chodzi.
Ma nie wiedzieć.
Ma myśleć, że wszystko idzie według Jego planu.
A gdy już będzie chciał go zakończyć, Ja mu troszeczkę pokrzyżuje plany.
Wstałam, już nieco mniej przygnębiona z ławki i poszłam w stronę pierwszej, lepszej kawiarni. Niedaleko zauważyłam napis " Coffee Heaven ". Weszłam do środka i podeszłam do kasjerki. Zamówiłam Latte Macchiato i zapłaciłam za nią. Siadłam do stolika i wpatrywałam się w obraz za oknem. Po chwili zauważyłam świetnie znaną mi osobę. Osobę, której tak bardzo nie chciałam teraz widzieć. Założyłam kaptur na głowę i gapiłam się w moją kawę. Usłyszałam jak wszedł do środka. Modliłam się w duchu aby nie siadł gdzieś obok mnie. Taa, chciałabym. Zasiadł w stoliku na przeciwko.
No co jest ?
Naprawdę ?
Dopiłam swoją kawę do końca i już chciałam wstawać, gdy wysoka postać stanęła nade mną.
- Lily ? To ty ? - fucknęłam pod nosem. Ściągnęłam kaptur.
- Jak widać - uśmiechnęłam się sztucznie
- Nie widziałem Cię nigdzie po lekcjach
- Musiałam pójść szybko do domu
- Mogłem Cię podwieźć - odparł entuzjastycznie Harry
- Nie było takiej potrzeby - powiedziałam odwracając głowę w bok
- Chyba nie masz nastroju na rozmowę
- Nie bardzo. Muszę już iść, pogadamy jakby co jutro w szkole - chciałam jak najszybciej wyjść, lecz Mnie zatrzymał. Mocno się do Mnie przytulił. Dlaczego On musi tak pięknie pachnieć ?
Po chwili poczułam Jego ciepłe wargi na swoim policzku. Mimo, iż nienawidzę tego człowieka, świetnie byłoby go teraz pocałować.
Po moich plecach przeszły ciarki gdy usłyszałam :
- Do widzenia, piękna.
Odsunęłam się od niego ale nadal byłam stanowczo za blisko.
- Do widzenia Harry - to były moje ostatnie słowa wypowiedziane w jego stronę. Wyszłam z kawiarni, udając się do domu, oszołomiona sceną, która wydarzyła się przed chwilą.
_____________________________________________
Heeej :D
Tak bardzo chciałam Was przeprosić. Rozdział miał być wcześniej ale przez natłok nauki, nie dałam go rady wcześniej napisać. W ramach rekonpensaty kolejny pojawi się jutro lub pojutrze. Wiem też, że rozdział jest nieco krotki ale pisałam go w nocy, dlatego kolejny będzie pisany w dzień i postaram się aby był dłuższy. Spodziewaliście się takiego czegoś po Harrym ? Komentarz pod poprzednim rozdziałem zmienił moje plany co do dalszej części opowiadania. Z góry dziękuje za porzucenie pomysłu, bo dalszy rozwój wydarzeń, który zmieniłam, wydaje się być lepszy niż poprzedni. Przypominam, że pojawiło się konto na asku, na którym możecie zadawać pytania Mi jak i bohaterom. http://ask.fm/TRAPHarryStylesFanfiction
Buziaczki ;*;*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
- Lily poczekaj... - zawołał Harry.
Zdziwiona odwróciłam się do niego i popatrzyłam pytającym wzrokiem.
- Przepraszam, może nie powinienem mówić tych wszystkich rzeczy ale zrozum mnie. Co byś zrobiła gdybym Ja, Ciebie ośmieszył przed całą szkołą ? Ale to i tak jeszcze nie koniec. Bo Ty jesteś tu nowa i nikt Cię nie zna, a Mnie znają wszyscy. Nawet nie wiesz jak się czuję - powiedział wręcz błagalnym tonem. Czyżby wredny Harry to tylko jego zewnętrzna skorupa, aby ukryć to, co skrywa w wewnątrz ?
Pełna współczucia podeszłam do niego i usiadłam obok.
- Masz rację. Nie wiem jak to jest. Nie wiem co mną kierowało. Może złość, że byłeś dla mnie taki oschły. Przepraszam, jeszcze raz...
- Nie, jest w porządku. Znaczy, nie do końca, ale nie żywię do Ciebie urazy - uśmiechnął się.
- Więc co ? Zgoda ? - zaproponowałam
- Jasne - uścisnęliśmy sobie dłonie i się przytuliliśmy.
- Wracamy do szkoły ? - spytałam
- Tak - powiedział i wstaliśmy z ławki, kierując się na lekcje.
Patrzę na zegarek i widzę godzinę 14:19. Jeszcze tylko 6 minut i będę mogła nareszcie wyjść z tego W- F-u i pójść do domu. Pieprzona idiotka, Megan, specjalnie trafiła mnie dzisiaj piłką do siatki w głowę. Co za suka... jeszcze Jej za to zapłacę.
Usłyszałam gwizdek nauczyciela i krzyk, że możemy się iść już przebrać do szatni. Jak ja to mam w zwyczaju, ostatnia z niej wychodzę. Była 14:21 a nikogo już nie było. Ubrana, zamknęłam pomieszczenie i chciałam już wychodzić na korytarz, gdy usłyszałam moje imię i pewien głos. A dokładniej Harry'ego.
Chłopacy mieli dzisiaj lekcje na połowie sali, dlatego nie dziwiło mnie to, że tu są. Moja ciekawość wzięła górę i podeszłam do drzwi od ich szatni, stawając tak, aby nikt mnie nie zauważył.
- Ona naprawdę w to wszystko uwierzyła, czaisz - zaśmiał się głos z wyraźnie słyszalną chrypką. To Harry.
- Żartujesz ? Chyba nie zostawisz tak tego płazem ? - zapytał głos, którego niestety nie umiałam rozpoznać.
- Oczywiście, że nie. Nawet już mam pomysł jak się odegrać za tę akcję - nie byłam pewna czy rozmawiali o mnie, ale wnioskując, że słyszałam moje imię i ośmieszyłam Harry'ego przed wszystkimi, On chciał się zemścić.
- Noo, słynny Styles nikomu nigdy nie odpuszcza. Opowiadaj, co wymyśliłeś
- Jak byliśmy w parku to pogodziliśmy się - Harry się lekko zaśmiał, więc byłam pewna, że uwziął dwa ostatnie słowa w cudzysłów - Mam zamiar udawać miłego chłopaczka i stopniowo Ją w Sobie rozkochiwać. Wiesz, małymi kroczkami. A gdy już przyjdzie odpowiedni moment. Mam na myśli coroczny bal z okazji zakończenia roku szkolnego, to przed wszystkimi Ją rzucę. A wiesz co jest z dziewczynami, które rzucam na oczach wszystkich
- Uuu, są pośmiewiskiem - odezwał się nieznajomy głos
- Taa, to będzie najlepsza kara dla Niej. Nauczy się, że ze Mną się nie zadziera. Suka, myśli, że mnie przeprosi i tyle ? Że wszystko będę od tak wybaczał ? Nie dam Jej tej satysfakcji. Nawet nie wie w jakie gówno się wpakowała - usłyszałam gardłowy śmiech.
Nie mogę w to uwierzyć.
Nadal to do Mnie nie dociera.
Nie chcąc słyszeć dalszej rozmowy, wybiegłam z płaczem do domu, omijając wszystkich i wszystko dookoła.
Gdy już znalazłam się w upragnionym miejscu, nie zważając na mamę siedzącą w kuchni, pobiegłam do pokoju. Dlaczego akurat dzisiaj musieli dać wszystkim wolne w Jej pracy ? Jak widać, szczęście mi nie dopisuje. Wbiegłam do pokoju i zamknęłam go na zamek. Weszłam do łazienki i to co zobaczyłam w lustrze mnie przeraziło. Wyglądałam okropne. Cały tusz był rozmazany a włosy wyglądały jak po przejściu huraganu. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Tego Mi było trzeba. Chwili oderwania się od tego całego gówna. Nie jestem w tej szkole nawet tydzień, a już mam ochotę się z niej wynieść i nigdy nie wracać. Gdy umyta chciałam wyjść z pod prysznica, zorientowałam się, że z tego wszystkiego zapomniałam wziąć ubrań. Okryłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki kierując się w stronę szafy. Ubrałam luźne spodnie, biały t-shirt i spięłam włosy w koka. Zeszłam na dół i dałam mamie całusa w policzek. Czułam jak się uśmiecha. Miałam wrażenie, że nawet się nie zorientowała, że przyszłam do domu.
- Hej Lily, jak tam w szkole ?
- Całkiem fajnie - musiałam udawać, że jest okej
- To się cieszę - powiedziała i powróciła do czytania gazety
- Yyy, mamo, Ja wyjdę na pół godziny
- Dobrze, tylko uważaj na siebie - jak zwykle, musiała to powiedzieć.
Ubrałam swoje białe adidasy, kurtkę i wyszłam na dwór. Postanowiłam, że pójdę do parku.
Spacerowałam uliczkami Londynu, uważnie obserwując ludzi dookoła. Niektórzy śpieszyli się na autobus, wychodzili z dziećmi na plac zabaw, a niektórzy, szczęśliwi, uśmiechnięci trzymali się za ręcę, całowali. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Do niedawna czułam się tak samo jak te dziewczyny, które teraz widziałam. Byłam radosna, nie miałam żadnych problemow. Ale to przeszłość, którą mimo tych wszystkich pięknych chwil, chciałabym wymazać z pamięci. Usiadłam na ławce i przymknęłam na chwilę oczy. Musiałam pomyśleć, co dalej robić w sprawie z Harry'm. Otwarłam oczy i już wiedziałam.
Muszę Go zniszczyć.
Tak samo jak On chce Mnie.
Tylko różnica jest taka, że On nawet nie jest świadomy tego, że Ja o wszystkim wiem. I o to w tym właśnie chodzi.
Ma nie wiedzieć.
Ma myśleć, że wszystko idzie według Jego planu.
A gdy już będzie chciał go zakończyć, Ja mu troszeczkę pokrzyżuje plany.
Wstałam, już nieco mniej przygnębiona z ławki i poszłam w stronę pierwszej, lepszej kawiarni. Niedaleko zauważyłam napis " Coffee Heaven ". Weszłam do środka i podeszłam do kasjerki. Zamówiłam Latte Macchiato i zapłaciłam za nią. Siadłam do stolika i wpatrywałam się w obraz za oknem. Po chwili zauważyłam świetnie znaną mi osobę. Osobę, której tak bardzo nie chciałam teraz widzieć. Założyłam kaptur na głowę i gapiłam się w moją kawę. Usłyszałam jak wszedł do środka. Modliłam się w duchu aby nie siadł gdzieś obok mnie. Taa, chciałabym. Zasiadł w stoliku na przeciwko.
No co jest ?
Naprawdę ?
Dopiłam swoją kawę do końca i już chciałam wstawać, gdy wysoka postać stanęła nade mną.
- Lily ? To ty ? - fucknęłam pod nosem. Ściągnęłam kaptur.
- Jak widać - uśmiechnęłam się sztucznie
- Nie widziałem Cię nigdzie po lekcjach
- Musiałam pójść szybko do domu
- Mogłem Cię podwieźć - odparł entuzjastycznie Harry
- Nie było takiej potrzeby - powiedziałam odwracając głowę w bok
- Chyba nie masz nastroju na rozmowę
- Nie bardzo. Muszę już iść, pogadamy jakby co jutro w szkole - chciałam jak najszybciej wyjść, lecz Mnie zatrzymał. Mocno się do Mnie przytulił. Dlaczego On musi tak pięknie pachnieć ?
Po chwili poczułam Jego ciepłe wargi na swoim policzku. Mimo, iż nienawidzę tego człowieka, świetnie byłoby go teraz pocałować.
Po moich plecach przeszły ciarki gdy usłyszałam :
- Do widzenia, piękna.
Odsunęłam się od niego ale nadal byłam stanowczo za blisko.
- Do widzenia Harry - to były moje ostatnie słowa wypowiedziane w jego stronę. Wyszłam z kawiarni, udając się do domu, oszołomiona sceną, która wydarzyła się przed chwilą.
_____________________________________________
Heeej :D
Tak bardzo chciałam Was przeprosić. Rozdział miał być wcześniej ale przez natłok nauki, nie dałam go rady wcześniej napisać. W ramach rekonpensaty kolejny pojawi się jutro lub pojutrze. Wiem też, że rozdział jest nieco krotki ale pisałam go w nocy, dlatego kolejny będzie pisany w dzień i postaram się aby był dłuższy. Spodziewaliście się takiego czegoś po Harrym ? Komentarz pod poprzednim rozdziałem zmienił moje plany co do dalszej części opowiadania. Z góry dziękuje za porzucenie pomysłu, bo dalszy rozwój wydarzeń, który zmieniłam, wydaje się być lepszy niż poprzedni. Przypominam, że pojawiło się konto na asku, na którym możecie zadawać pytania Mi jak i bohaterom. http://ask.fm/TRAPHarryStylesFanfiction
Buziaczki ;*;*
środa, 11 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 2
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
- Co ona tu robi ? - wykrzyczał Harry
- Przyszła zjeść z nami lunch - powiedział spokojnie Liam.
No i po co ja tu przychodziłam...
- Po moim trupie ! Jeśli ona tu zostanie to ja stąd idę !
- Co ona ci takiego zrobiła ? Nawet jej nie znasz - bronił mnie Liam. Miło z jego strony.
- Nic mnie to kurwa nie obchodzi. I wiesz co ? Nie mam nawet ochoty jej poznawać ! Myśli, że jest nowa w szkole, bogata i wszystko jej można ? - mówił Harry.
Pieprzony dupek...
- Pojebało Cię ? To ty masz do mnie jakieś aluzje odkąd tylko mnie zobaczyłeś. O co ci chodzi ? I kto powiedział, że ja kurwa jestem bogata ? Człowieku, ty masz jakiś problem ? - wybuchłam. Podszedł do mnie i powiedział prosto w twarz :
- Tak, ty nim jesteś - oznajmił mi po czym wyszedł ze stołówki trzaskając drzwiami. Dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy się na mnie gapią. Zajebiście... Co za kretyn ! Za kogo on się uważa ? Nic o mnie nie wie ! NIC ! Nie jestem bogata, może na taką wyglądam ale wcale tak nie jest. On nie ma prawa mnie osądzać. Pożałuje, że zaczął ze mną tą wojnę...
Właśnie zadzwonił dzwonek, który mógł oznaczać tylko jedno. Koniec lekcji. Wyszłam szybko z klasy i udałam się do szafki po ubrania. Mam dość dzisiejszego dnia. Chcę się jak najszybciej znaleźć w domu. Gdy wyszłam ze szkoły, piechotą kierowałam się w stronę domu. Pech, pogoda się pogorszyła. Padało. Założyłam kaptur na głowę i szłam przed siebie. Po 5 minutach drogi doszłam do pasów. Czekałam na zielone światło. Niedaleko widziałam stojące na światłach czarne auto. Ale nie to przykuło moja uwagę, lecz osoba prowadząca. Tak, jestem pewna. Harry.
Po chwili ruszył. Chyba mnie zauważył bo przez chwilę patrzał się w moją stronę po czym przyśpieszył. O nie, on chyba nie... KURWA. Co za palant. Specjalnie mnie ochlapał. Masz przejebane Styles. Lepiej żeby Cię jutro w szkole nie było. Wkurzona po 10 minutach doszłam do domu. Weszłam do środka trzaskając drzwiami. Mamy jeszcze nie ma. Może nawet lepiej. Pobiegłam na górę do swojej łazienki, aby się przebrać. Wygrzebałam z szafy czarną bokserkę i jakieś luźne spodnie dresowe. Jeeej, jaka ja jestem głodna. Zeszłam na dół do lodówki i jak ją otworzyłam od razu mi się humor poprawił. Spaghetti. Odgrzałam sobie obiad i wróciłam z powrotem na górę. Usiadłam na łóżku i włączyłam telewizor. Tak naprawdę to wcale go nie oglądałam. Cały czas się zastanawiam, co mogłabym zrobić, żeby wkurzyć Harry'ego. Praktycznie go nie znam. Mogłabym trochę poczekać. W sumie mogłabym jutro wcześniej być przed szkołą i czekać gdzieś na niego a później go śledzić. Na pewno jest coś o czym nikt nie wie i Harry nie chciałby żeby się dowiedział. Tak, tak właśnie zrobię.
Śpiąca jestem. Chyba się położę. Mama i tak mnie obudzi jak przyjdzie z pracy. Po chwili już spałam.
- Kochanie, skarbie wstawaj - eeeej noo, kto mnie budzi
- Lily, słoneczko bo w nocy nie zaśniesz
- O, mama ! - wstałam i ją przytuliłam
- No to opowiadaj, jak tam w szkole ?- zapytała, a ja nie wiedziałam czy mówić jej o tym dupku
- Naprawdę fajnie, mili ludzie tam są - powiedziałam z udawanym uśmieszkiem
- To świetnie, będę na dole gdyby co - powiedziała i kierowała się do wyjścia, gdy zatrzymała się przy drzwiach
- Lily, bądź ostrożna
- Tak mamo, wiem
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
19:30
Zaraz umrę z nudów. Przełączyłam sobie na jakieś reality-show i oglądałam. Nawet się nie zorientowałam a była już 21:25. Chyba jednak się położę spać. W końcu rano trzeba wcześniej wstać. Czas wcielić w życie mój mały plan...
Głośny alarm zadzwonił dzwonić tuż obok mojego ucha. Czas się zbierać do szkoły. Wstałam z łożka i robiłam to samo co każdego ranka. Ubrana dzisiaj byłam w czarne rurki, bluzke w serek i czarne vansy. Nareszcie świeciło słońce. Wyszłam do szkoły i po 20 minutach już byłam na miejscu. Stanęłam sobie w takim miejscu, aby nikt nie mógł mnie zobaczyć. Czekałam na NIEGO. Po 10 minutach na parking przyjechał Harry. Wyszedł z auta i zdziwiłam się, bo o dziwo, nie poszedł do szkoły tylko w kierunku parku. Raz się żyję, idę za nim. Siadł na ławce i dzwonił do kogoś. Skryłam się za drzewem, tak aby nie mógł mnie zobaczyć. Na szczęście, ja go doskonale widziałam. Po 5 minutach rozmowy, nadal się nic nie działo. Już chciałam iść, gdy zobaczyłam coś czego po nim bym się nie spodziewała. Przynajmniej wnioskując po jego wczorajszym zachowaniu.
On płakał.
Wahałam się czy zrobić coś czego będę później żałowała ale postanowiłam, że nie dam się. Może to być naprawdę okropne ale ja musiałam to zrobić. On musi się wreszcie ode mnie odczepić. Wróciłam się szybko do szkoły i udałam się na lekcje. Teraz tylko czekam na lunch...
Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie moment. Potrzebowałam jeszcze tylko numery wszystkich osób z mojej szkoły. Wymyślę coś jeszcze. Udałam się na stołówkę i szukałam wolnego miejsca. Zauważyłam, że ktoś do mnie machał. Liam.
Przy stoliku nie było Harry;ego, dlatego postanowiłam, że dosiądę się do nich.
- Cześć - powiedziałam cicho do nich
- Cześć, siadaj - wskazałą mi Danielle miejsce obok siebie - ja muszę na chwile gdzieś iść. Liam, popilnuj mi telefonu - powiedziała
- Jasne - położyła telefon na stole i poszła.
Wszyscy byli zajęci rozmawianiem ze sobą. Telefon leżał. Postanowiłam wykorzystać sytuację i po kryjomu wzięłam telefon Danielle ze stołu. Nie powinnam tego robić ale to silniejsze ode mnie. Spisałam sobie szybko numery osób wielu osób i niezauważona, odłożyłam telefon na swoje poprzednie miejsce. Lily, będziesz silna, zrób to. Na trzy. Raz...dwa...trzy...
Zrobione. A może raczej wysłane.
Nie myśląc o tym, co przed chwilą zrobiłam włączyłam się do rozmowy z Louisem i Niallem. Po 10 minutach usłyszałam mocny trzask drzwiami.
Zaczyna się.
- Ty jebana dziwko, ty to zrobiłaś - wydarł się na mnie nie kto inny jak Harry
- Co ? - udawałam głupią
- Nie udawaj. Wysłałaś zdjęcie
- Masz racje ja to zrobiłam. żebyś wreszcie się ode mnie odwalił. Żebyś miał nauczkę za to jak mnie traktujesz
- Zrobiłaś to bo trochę po księżniczce naryczałem i ochlapałem ją na ulicy ? - powiedział coraz bardziej wkurzony
- O co chodzi ? - spytał się Steve
- O co chodzi ? Spójrz w telefon, pewnie wszyscy to mają - powiedział a raczej wydarł się Harry.
Po chwili widziałam jak wszyscy z naszego stolika wyciągają telefony i ich wyraz twarzy niemal natomiast się zmienił
- Harry ona nie wiedziała - bronił mnie Liam. Ale o czym nie wiedziałam ?
- Obchodzi mnie to tyle co nic. Teraz jestem pośmiewiskiem w całej szkole - powiedział po czym zwrócił się do mnie - wiedziałem, że odkąd pojawiłaś się w tej szkole, będą z tobą same problemy. Jak widać, nie pomyliłem się - powiedział i wyszedł ze stołówki
- Lily, dlaczego wysłałaś wszystkim zdjęcie na którym, on płacze ? - spytał się nad wyraz spokojnie Liam
- Chciałam, żeby poczuł się tak jak ja. Chciałam, żeby był upokorzony przed wszystkimi. A przecież pan wielki Harry nie często płacze ? Prawda ? Dlatego to uwieczniłam na zdjęciu i wysłałam wszystkim.
- Tak, on nigdy nie płacze. A jak już to wtedy kiedy rozmawia ze swoją siostrą przez telefon. Lily, niepotrzebnie to zrobiłaś.
- A czemu niby płacze jak rozmawia z siostrą ? - spytałam
- Bo jego siostra jest chora na raka, jeśli Harry płakał to prawdopodobnie jej stan się pogorszył - powiedział smutny Liam.
- O boże - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. Co ja zrobiłam. Idiotka. Idiotka. Idiotka.
Nie wybaczę sobie tego. Jak mogłam być taką suką. Muszę znaleźć Harry'ego i go przeprosić. Nic innego mi nie przyszło do głowy jak park. Pobiegłam tam i zauważyłam go na tej samej ławce co siedział rano. Był przygnębiony. Postanowiłam, że podejdę do niego i przeproszę.
- Harry, ja Cię naprawdę przepraszam, nie wiedział... - przerwał mi
- Tak, skąd ty to mogłaś wiedzieć. Nic o mnie kurwa nie wiesz. Bogata księżniczka myślała, że zawojuje u nas w szkole. Ups. Muszę Cię rozczarować. Coś Ci nie wyjdzie - powiedział nawet nie spoglądając na mnie
- Jezuu, człowieku przepraszam, ok ? Odwale się od Ciebie jeśli tak bardzo tego chcesz
- Było by miło - dupekdupekdupek
- A, jeszcze jedno. Nie jestem bogata. Nie jestem księżniczką. Nic nie wiesz ani o mnie ani o moim życiu. Może gdybyś po prostu mnie lepiej poznał, to byś się o tym przekonał - po tym bez dalszych tłumaczeń opuściłam park i postanowiłam już nie wracać do szkoły.
- Lily poczekaj...
_____________________________________________
Heeej :D
Jak się podoba rozdział ? Bo mi tak średnio :/
Miał być wczoraj ale wieczorem dopiero go pisałam i wstawiłam dzisiaj.Pewnie zauważyliście, że u góry pojawiły się zakładki i m.in jest tam zakładka " Ask " tam możecie zadawać pytania naszym bohaterom. Myślę, że nowy rozdział powinien byc po weekendzie, jeżeli się wyrobię bo nie będzie mnie ;/ Ale póki co, bądźmy dobrej myśli :)) http://ask.fm/TRAPHarryStylesFanfiction
Buziaczki ;*;*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
- Co ona tu robi ? - wykrzyczał Harry
- Przyszła zjeść z nami lunch - powiedział spokojnie Liam.
No i po co ja tu przychodziłam...
- Po moim trupie ! Jeśli ona tu zostanie to ja stąd idę !
- Co ona ci takiego zrobiła ? Nawet jej nie znasz - bronił mnie Liam. Miło z jego strony.
- Nic mnie to kurwa nie obchodzi. I wiesz co ? Nie mam nawet ochoty jej poznawać ! Myśli, że jest nowa w szkole, bogata i wszystko jej można ? - mówił Harry.
Pieprzony dupek...
- Pojebało Cię ? To ty masz do mnie jakieś aluzje odkąd tylko mnie zobaczyłeś. O co ci chodzi ? I kto powiedział, że ja kurwa jestem bogata ? Człowieku, ty masz jakiś problem ? - wybuchłam. Podszedł do mnie i powiedział prosto w twarz :
- Tak, ty nim jesteś - oznajmił mi po czym wyszedł ze stołówki trzaskając drzwiami. Dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy się na mnie gapią. Zajebiście... Co za kretyn ! Za kogo on się uważa ? Nic o mnie nie wie ! NIC ! Nie jestem bogata, może na taką wyglądam ale wcale tak nie jest. On nie ma prawa mnie osądzać. Pożałuje, że zaczął ze mną tą wojnę...
Właśnie zadzwonił dzwonek, który mógł oznaczać tylko jedno. Koniec lekcji. Wyszłam szybko z klasy i udałam się do szafki po ubrania. Mam dość dzisiejszego dnia. Chcę się jak najszybciej znaleźć w domu. Gdy wyszłam ze szkoły, piechotą kierowałam się w stronę domu. Pech, pogoda się pogorszyła. Padało. Założyłam kaptur na głowę i szłam przed siebie. Po 5 minutach drogi doszłam do pasów. Czekałam na zielone światło. Niedaleko widziałam stojące na światłach czarne auto. Ale nie to przykuło moja uwagę, lecz osoba prowadząca. Tak, jestem pewna. Harry.
Po chwili ruszył. Chyba mnie zauważył bo przez chwilę patrzał się w moją stronę po czym przyśpieszył. O nie, on chyba nie... KURWA. Co za palant. Specjalnie mnie ochlapał. Masz przejebane Styles. Lepiej żeby Cię jutro w szkole nie było. Wkurzona po 10 minutach doszłam do domu. Weszłam do środka trzaskając drzwiami. Mamy jeszcze nie ma. Może nawet lepiej. Pobiegłam na górę do swojej łazienki, aby się przebrać. Wygrzebałam z szafy czarną bokserkę i jakieś luźne spodnie dresowe. Jeeej, jaka ja jestem głodna. Zeszłam na dół do lodówki i jak ją otworzyłam od razu mi się humor poprawił. Spaghetti. Odgrzałam sobie obiad i wróciłam z powrotem na górę. Usiadłam na łóżku i włączyłam telewizor. Tak naprawdę to wcale go nie oglądałam. Cały czas się zastanawiam, co mogłabym zrobić, żeby wkurzyć Harry'ego. Praktycznie go nie znam. Mogłabym trochę poczekać. W sumie mogłabym jutro wcześniej być przed szkołą i czekać gdzieś na niego a później go śledzić. Na pewno jest coś o czym nikt nie wie i Harry nie chciałby żeby się dowiedział. Tak, tak właśnie zrobię.
Śpiąca jestem. Chyba się położę. Mama i tak mnie obudzi jak przyjdzie z pracy. Po chwili już spałam.
- Kochanie, skarbie wstawaj - eeeej noo, kto mnie budzi
- Lily, słoneczko bo w nocy nie zaśniesz
- O, mama ! - wstałam i ją przytuliłam
- No to opowiadaj, jak tam w szkole ?- zapytała, a ja nie wiedziałam czy mówić jej o tym dupku
- Naprawdę fajnie, mili ludzie tam są - powiedziałam z udawanym uśmieszkiem
- To świetnie, będę na dole gdyby co - powiedziała i kierowała się do wyjścia, gdy zatrzymała się przy drzwiach
- Lily, bądź ostrożna
- Tak mamo, wiem
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
19:30
Zaraz umrę z nudów. Przełączyłam sobie na jakieś reality-show i oglądałam. Nawet się nie zorientowałam a była już 21:25. Chyba jednak się położę spać. W końcu rano trzeba wcześniej wstać. Czas wcielić w życie mój mały plan...
Głośny alarm zadzwonił dzwonić tuż obok mojego ucha. Czas się zbierać do szkoły. Wstałam z łożka i robiłam to samo co każdego ranka. Ubrana dzisiaj byłam w czarne rurki, bluzke w serek i czarne vansy. Nareszcie świeciło słońce. Wyszłam do szkoły i po 20 minutach już byłam na miejscu. Stanęłam sobie w takim miejscu, aby nikt nie mógł mnie zobaczyć. Czekałam na NIEGO. Po 10 minutach na parking przyjechał Harry. Wyszedł z auta i zdziwiłam się, bo o dziwo, nie poszedł do szkoły tylko w kierunku parku. Raz się żyję, idę za nim. Siadł na ławce i dzwonił do kogoś. Skryłam się za drzewem, tak aby nie mógł mnie zobaczyć. Na szczęście, ja go doskonale widziałam. Po 5 minutach rozmowy, nadal się nic nie działo. Już chciałam iść, gdy zobaczyłam coś czego po nim bym się nie spodziewała. Przynajmniej wnioskując po jego wczorajszym zachowaniu.
On płakał.
Wahałam się czy zrobić coś czego będę później żałowała ale postanowiłam, że nie dam się. Może to być naprawdę okropne ale ja musiałam to zrobić. On musi się wreszcie ode mnie odczepić. Wróciłam się szybko do szkoły i udałam się na lekcje. Teraz tylko czekam na lunch...
Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie moment. Potrzebowałam jeszcze tylko numery wszystkich osób z mojej szkoły. Wymyślę coś jeszcze. Udałam się na stołówkę i szukałam wolnego miejsca. Zauważyłam, że ktoś do mnie machał. Liam.
Przy stoliku nie było Harry;ego, dlatego postanowiłam, że dosiądę się do nich.
- Cześć - powiedziałam cicho do nich
- Cześć, siadaj - wskazałą mi Danielle miejsce obok siebie - ja muszę na chwile gdzieś iść. Liam, popilnuj mi telefonu - powiedziała
- Jasne - położyła telefon na stole i poszła.
Wszyscy byli zajęci rozmawianiem ze sobą. Telefon leżał. Postanowiłam wykorzystać sytuację i po kryjomu wzięłam telefon Danielle ze stołu. Nie powinnam tego robić ale to silniejsze ode mnie. Spisałam sobie szybko numery osób wielu osób i niezauważona, odłożyłam telefon na swoje poprzednie miejsce. Lily, będziesz silna, zrób to. Na trzy. Raz...dwa...trzy...
Zrobione. A może raczej wysłane.
Nie myśląc o tym, co przed chwilą zrobiłam włączyłam się do rozmowy z Louisem i Niallem. Po 10 minutach usłyszałam mocny trzask drzwiami.
Zaczyna się.
- Ty jebana dziwko, ty to zrobiłaś - wydarł się na mnie nie kto inny jak Harry
- Co ? - udawałam głupią
- Nie udawaj. Wysłałaś zdjęcie
- Masz racje ja to zrobiłam. żebyś wreszcie się ode mnie odwalił. Żebyś miał nauczkę za to jak mnie traktujesz
- Zrobiłaś to bo trochę po księżniczce naryczałem i ochlapałem ją na ulicy ? - powiedział coraz bardziej wkurzony
- O co chodzi ? - spytał się Steve
- O co chodzi ? Spójrz w telefon, pewnie wszyscy to mają - powiedział a raczej wydarł się Harry.
Po chwili widziałam jak wszyscy z naszego stolika wyciągają telefony i ich wyraz twarzy niemal natomiast się zmienił
- Harry ona nie wiedziała - bronił mnie Liam. Ale o czym nie wiedziałam ?
- Obchodzi mnie to tyle co nic. Teraz jestem pośmiewiskiem w całej szkole - powiedział po czym zwrócił się do mnie - wiedziałem, że odkąd pojawiłaś się w tej szkole, będą z tobą same problemy. Jak widać, nie pomyliłem się - powiedział i wyszedł ze stołówki
- Lily, dlaczego wysłałaś wszystkim zdjęcie na którym, on płacze ? - spytał się nad wyraz spokojnie Liam
- Chciałam, żeby poczuł się tak jak ja. Chciałam, żeby był upokorzony przed wszystkimi. A przecież pan wielki Harry nie często płacze ? Prawda ? Dlatego to uwieczniłam na zdjęciu i wysłałam wszystkim.
- Tak, on nigdy nie płacze. A jak już to wtedy kiedy rozmawia ze swoją siostrą przez telefon. Lily, niepotrzebnie to zrobiłaś.
- A czemu niby płacze jak rozmawia z siostrą ? - spytałam
- Bo jego siostra jest chora na raka, jeśli Harry płakał to prawdopodobnie jej stan się pogorszył - powiedział smutny Liam.
- O boże - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. Co ja zrobiłam. Idiotka. Idiotka. Idiotka.
Nie wybaczę sobie tego. Jak mogłam być taką suką. Muszę znaleźć Harry'ego i go przeprosić. Nic innego mi nie przyszło do głowy jak park. Pobiegłam tam i zauważyłam go na tej samej ławce co siedział rano. Był przygnębiony. Postanowiłam, że podejdę do niego i przeproszę.
- Harry, ja Cię naprawdę przepraszam, nie wiedział... - przerwał mi
- Tak, skąd ty to mogłaś wiedzieć. Nic o mnie kurwa nie wiesz. Bogata księżniczka myślała, że zawojuje u nas w szkole. Ups. Muszę Cię rozczarować. Coś Ci nie wyjdzie - powiedział nawet nie spoglądając na mnie
- Jezuu, człowieku przepraszam, ok ? Odwale się od Ciebie jeśli tak bardzo tego chcesz
- Było by miło - dupekdupekdupek
- A, jeszcze jedno. Nie jestem bogata. Nie jestem księżniczką. Nic nie wiesz ani o mnie ani o moim życiu. Może gdybyś po prostu mnie lepiej poznał, to byś się o tym przekonał - po tym bez dalszych tłumaczeń opuściłam park i postanowiłam już nie wracać do szkoły.
- Lily poczekaj...
_____________________________________________
Heeej :D
Jak się podoba rozdział ? Bo mi tak średnio :/
Miał być wczoraj ale wieczorem dopiero go pisałam i wstawiłam dzisiaj.Pewnie zauważyliście, że u góry pojawiły się zakładki i m.in jest tam zakładka " Ask " tam możecie zadawać pytania naszym bohaterom. Myślę, że nowy rozdział powinien byc po weekendzie, jeżeli się wyrobię bo nie będzie mnie ;/ Ale póki co, bądźmy dobrej myśli :)) http://ask.fm/TRAPHarryStylesFanfiction
Buziaczki ;*;*
sobota, 7 grudnia 2013
ROZDZIAŁ 1
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Ugh.
Mój alarm znów dał o sobie znać. W sumie, jak co dzień.
Czas wstawać. Powolnym krokiem zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki aby wykonać poranne czynności. Po 15 minutach, ubrana zeszłam na dół. Na lodówce wisiała karteczka. Podeszłam i przeczytałam co na niej pisało : " Pojechałam do pracy. Powinnam wrócić około 18. Obiad masz w lodówce. Powodzenia pierwszego dnia w szkole. Kocham Cię. Mama ".
Uśmiechnęłam się do siebie i wzięłam się za robienie tostów. Mmmm... pychotka.
Gdy już zjadłam śniadanie ubrałam moje czarne vansy, kurtkę i wyszłam do szkoły. Piechotą miałam do niej około 15 minut, więc nie było tak źle. Gdy już znajdowałam się niedaleko niej, zauważyłam, że przypatrywało mi się kilkoro chłopaków. Dokładnie siódemka.
Gdy tylko zauważyli, że na nich spoglądam, to lekko się do mnie uśmiechnęli. No może oprócz jednego. Chłopak z lokami na głowie.
Przystojny.
Nadal mi się przyglądali. Ugh, to robi się już irytujące. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę wejścia do szkoły.
Gdy byłam już w środku udałam się do sekretariatu po plan lekcji.
Z tego co wyczytałam to pierwszą lekcję będę miała w sali 242.
Biologia.
Z trudnością znalazłam szafki. Gdy już się rozebrałam, poszłam w stronę sali biologicznej. Dzwonek zadzwonił równo z moim przyjściem pod salę. Udałam się do ostatniej ławki z nadzieją, że nie będę się zbytnio rzucać w oczy. Po chwili wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca. Dziwnie się tu czułam. Inni się tu znali tylko ja jestem ta NOWA. Nie znam NIKOGO.
Do klasy weszła ta grupka chłopaków co widziałam przed szkołą. Wszystkie ławki były zajęte prócz dwóch przede mną. Szóstka zajęła miejsce,a siódmy chłopak siadł obok mnie z uwagi na to, że ławki były trzyosobowe i nie było już miejsca. Ups.
Zgaduję, że to było jego miejsce.
- Cześć, jestem Liam - odezwał się nieznajomy.
- Yyy, Lily - odpowiedziałam nieśmiało
- Z tego co wiem jesteś to nowa. Pewnie trudno będzie Ci się tu odnaleźć, zwłaszcza, że jest środek semestru - powiedział. Pff... tak jakby go to obchodziło
- Taa - odpowiedziałam obojętnie
- Umm, może chciałabyś siedzieć ze mną i z moimi przyjaciółmi na stołówce podczas lunchu ?
- Jeśli chcesz być miły, żeby mnie zaciągnąć do łóżka to od razu mówię, że Ci to nie wyjdzie - powiedziałam a on się zaczął śmiać.
- Hahahahaha ja mam dziewczynę - właśnie w tej chwili spaliłam buraka
- Przepraszam, po prostu... - przerwał mi
- Nie, jest ok. To co ? Siedzisz z nami ? Tylko z góry mówię, że będą jeszcze dziewczyny.
- Nie chciałabym się nikomu narzucać
- Weź nie gadaj bzdur. W końcu to ja Ci to zaproponowałem - powiedział z uśmiechem
- Jeśli to nie będzie kłopot
- To świetnie - uśmiechnął się szeroko i skupił wzrok na nauczycielce
- Liam ?
- Tak ?
- Dlaczego mi to zaproponowałeś ? Nawet mnie nie znasz. Nie rozmawialiśmy nigdy.
- Widziałaś, że z moimi kumplami obserwowaliśmy Cię jak szłaś do szkoły. Wiedzieliśmy, że jesteś nowa bo znamy każdego stąd, a Ciebie tu nigdy nie było. Dlatego pomyślałem, że miło będzie Ci to zaoferować. W końcu nikomu nie jest łatwo w nowej szkole. Tym bardziej, że jest połowa roku szkolnego - uśmiechnął się przyjaźnie
- Aha - powiedziałam i usłyszałam, że nauczycielka której nie znałam nazwiska zaczęła mnie wołać żebym wyszła na środek. Taaak, jeszcze tego mi brakowało. Nie cierpię być w centrum uwagi. Niechętnie wstałam i stanęłam obok starszej kobiety.
- A więc, to jest Lily. Będzie od dzisiaj z wami chodziła do klasy. Mam nadzieję, że ją ciepło przyjmiecie
- Cześć - odezwałam się cicho do nich i usiadłam z powrotem na swoje miejsce. Resztę lekcji minęło na słuchaniu wymagań co do przedmiotu. Nuuudyyy...
Po najdłuższych 45 minutach mojego życia zadzwonił dzwonek. Następna była matma. Już skaczę ze szczęścia. W starej szkole miałam na semestr 2. Po przerwie czekałam spokojnie na korytarzu aż wszyscy wejdą do klasy aby przypadkiem nikomu nie zająć miejsca. Gdy już sama weszłam do środka nie byłam zadowolona. Została jedyna wolna ławka w drugim rzędzie albo miejsce koło jakiegoś jak się domyślam kujona. Myślałam raczej, że będę gdzieś na tyłach siedziała no ale cóż. Usiadłam tam i do klasy wszedł lokowaty chłopak, którego widziałam przed szkołą. Nic nie mówiąc zmierzal... w moim kierunku.
- Wara mała, to moja ławka - powiedział oschle. O nie kolego, tak to my gadać nie będziemy !
- Mała powiadasz ? - wstałam i sięgałam mu do brody - No chyba raczej nie ! Małe to pewnie jest to co masz w spodniach - usłyszałam śmiech klasy. Jest dobrze. - Podpisana gdzieś jest, że mówisz, że to twoja ławka ? Ja nie zamiaru się nigdzie wybierać. Tobie zawsze może zosatć siąść obok mnie - uśmiechnęłam się sztucznie
- O co wy się kłócicie ? - zapytał nauczyciel - Przecież Harry usiądź z nią w tej ławce albo idź do Tristana
Pomyślałam sobie, że siądzie ze mną bo raczej ON nie poszedłby do kujona.
- Wolę siedzieć z kujonem , niż z pyskatą szmatą którą i tak się nikt nigdy nie zainteresuje. Ałć. Zabolało.
- Uspokujcie się i siadajcie - powiedział nauczyciel
Chłopak mnie wyminął a ja usiadłam z powrotem na krześle. Zanim jednak to zrobiłam, pokazałam mu środkowy palec.
Póki co, świetnie się zapowiada, nie ma co !
Około godziny 12.30 wybrałam się na stołówkę. Szukałam wzrokiem Liama. Okazało się jednak, że to on znalazł szybciej mnie.
- Lily, chodź. Zaprowadzę Cię do stolika - złapał moją rękę i zaczął mnie prowadzić. W końcu doszliśmy do wielkiego stołu przy którym siedziało dużo osób
- To jest Lily, Lily poznaj moich przyjaciół - powiedział Liam i nagle wzrok wszystkich spoczął na mnie
- Co ona tu robi ? - wykrzyczał Harry
_____________________________________________
Heeej :D
I jak rozdział 1 ? Podoba Wam się ?
Co myślicie o zachowaniu Harry'ego w stosunku do Lily ? :) Wiem, trochę krótki ale postaram się aby następne były dłuższe.
Odbiegając od tematu... Jak tam mikołajki ? Co dostaliście :))
Myślę, że jeśli się wyrobię i ze szkołą nie będzie tak źle, to rozdział powinien pojawić się w środę lub czwartek ale nie obiecuję :)
Buziaczki ;*;*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Ugh.
Mój alarm znów dał o sobie znać. W sumie, jak co dzień.
Czas wstawać. Powolnym krokiem zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki aby wykonać poranne czynności. Po 15 minutach, ubrana zeszłam na dół. Na lodówce wisiała karteczka. Podeszłam i przeczytałam co na niej pisało : " Pojechałam do pracy. Powinnam wrócić około 18. Obiad masz w lodówce. Powodzenia pierwszego dnia w szkole. Kocham Cię. Mama ".
Uśmiechnęłam się do siebie i wzięłam się za robienie tostów. Mmmm... pychotka.
Gdy już zjadłam śniadanie ubrałam moje czarne vansy, kurtkę i wyszłam do szkoły. Piechotą miałam do niej około 15 minut, więc nie było tak źle. Gdy już znajdowałam się niedaleko niej, zauważyłam, że przypatrywało mi się kilkoro chłopaków. Dokładnie siódemka.
Gdy tylko zauważyli, że na nich spoglądam, to lekko się do mnie uśmiechnęli. No może oprócz jednego. Chłopak z lokami na głowie.
Przystojny.
Nadal mi się przyglądali. Ugh, to robi się już irytujące. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę wejścia do szkoły.
Gdy byłam już w środku udałam się do sekretariatu po plan lekcji.
Z tego co wyczytałam to pierwszą lekcję będę miała w sali 242.
Biologia.
Z trudnością znalazłam szafki. Gdy już się rozebrałam, poszłam w stronę sali biologicznej. Dzwonek zadzwonił równo z moim przyjściem pod salę. Udałam się do ostatniej ławki z nadzieją, że nie będę się zbytnio rzucać w oczy. Po chwili wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca. Dziwnie się tu czułam. Inni się tu znali tylko ja jestem ta NOWA. Nie znam NIKOGO.
Do klasy weszła ta grupka chłopaków co widziałam przed szkołą. Wszystkie ławki były zajęte prócz dwóch przede mną. Szóstka zajęła miejsce,a siódmy chłopak siadł obok mnie z uwagi na to, że ławki były trzyosobowe i nie było już miejsca. Ups.
Zgaduję, że to było jego miejsce.
- Cześć, jestem Liam - odezwał się nieznajomy.
- Yyy, Lily - odpowiedziałam nieśmiało
- Z tego co wiem jesteś to nowa. Pewnie trudno będzie Ci się tu odnaleźć, zwłaszcza, że jest środek semestru - powiedział. Pff... tak jakby go to obchodziło
- Taa - odpowiedziałam obojętnie
- Umm, może chciałabyś siedzieć ze mną i z moimi przyjaciółmi na stołówce podczas lunchu ?
- Jeśli chcesz być miły, żeby mnie zaciągnąć do łóżka to od razu mówię, że Ci to nie wyjdzie - powiedziałam a on się zaczął śmiać.
- Hahahahaha ja mam dziewczynę - właśnie w tej chwili spaliłam buraka
- Przepraszam, po prostu... - przerwał mi
- Nie, jest ok. To co ? Siedzisz z nami ? Tylko z góry mówię, że będą jeszcze dziewczyny.
- Nie chciałabym się nikomu narzucać
- Weź nie gadaj bzdur. W końcu to ja Ci to zaproponowałem - powiedział z uśmiechem
- Jeśli to nie będzie kłopot
- To świetnie - uśmiechnął się szeroko i skupił wzrok na nauczycielce
- Liam ?
- Tak ?
- Dlaczego mi to zaproponowałeś ? Nawet mnie nie znasz. Nie rozmawialiśmy nigdy.
- Widziałaś, że z moimi kumplami obserwowaliśmy Cię jak szłaś do szkoły. Wiedzieliśmy, że jesteś nowa bo znamy każdego stąd, a Ciebie tu nigdy nie było. Dlatego pomyślałem, że miło będzie Ci to zaoferować. W końcu nikomu nie jest łatwo w nowej szkole. Tym bardziej, że jest połowa roku szkolnego - uśmiechnął się przyjaźnie
- Aha - powiedziałam i usłyszałam, że nauczycielka której nie znałam nazwiska zaczęła mnie wołać żebym wyszła na środek. Taaak, jeszcze tego mi brakowało. Nie cierpię być w centrum uwagi. Niechętnie wstałam i stanęłam obok starszej kobiety.
- A więc, to jest Lily. Będzie od dzisiaj z wami chodziła do klasy. Mam nadzieję, że ją ciepło przyjmiecie
- Cześć - odezwałam się cicho do nich i usiadłam z powrotem na swoje miejsce. Resztę lekcji minęło na słuchaniu wymagań co do przedmiotu. Nuuudyyy...
Po najdłuższych 45 minutach mojego życia zadzwonił dzwonek. Następna była matma. Już skaczę ze szczęścia. W starej szkole miałam na semestr 2. Po przerwie czekałam spokojnie na korytarzu aż wszyscy wejdą do klasy aby przypadkiem nikomu nie zająć miejsca. Gdy już sama weszłam do środka nie byłam zadowolona. Została jedyna wolna ławka w drugim rzędzie albo miejsce koło jakiegoś jak się domyślam kujona. Myślałam raczej, że będę gdzieś na tyłach siedziała no ale cóż. Usiadłam tam i do klasy wszedł lokowaty chłopak, którego widziałam przed szkołą. Nic nie mówiąc zmierzal... w moim kierunku.
- Wara mała, to moja ławka - powiedział oschle. O nie kolego, tak to my gadać nie będziemy !
- Mała powiadasz ? - wstałam i sięgałam mu do brody - No chyba raczej nie ! Małe to pewnie jest to co masz w spodniach - usłyszałam śmiech klasy. Jest dobrze. - Podpisana gdzieś jest, że mówisz, że to twoja ławka ? Ja nie zamiaru się nigdzie wybierać. Tobie zawsze może zosatć siąść obok mnie - uśmiechnęłam się sztucznie
- O co wy się kłócicie ? - zapytał nauczyciel - Przecież Harry usiądź z nią w tej ławce albo idź do Tristana
Pomyślałam sobie, że siądzie ze mną bo raczej ON nie poszedłby do kujona.
- Wolę siedzieć z kujonem , niż z pyskatą szmatą którą i tak się nikt nigdy nie zainteresuje. Ałć. Zabolało.
- Uspokujcie się i siadajcie - powiedział nauczyciel
Chłopak mnie wyminął a ja usiadłam z powrotem na krześle. Zanim jednak to zrobiłam, pokazałam mu środkowy palec.
Póki co, świetnie się zapowiada, nie ma co !
Około godziny 12.30 wybrałam się na stołówkę. Szukałam wzrokiem Liama. Okazało się jednak, że to on znalazł szybciej mnie.
- Lily, chodź. Zaprowadzę Cię do stolika - złapał moją rękę i zaczął mnie prowadzić. W końcu doszliśmy do wielkiego stołu przy którym siedziało dużo osób
- To jest Lily, Lily poznaj moich przyjaciół - powiedział Liam i nagle wzrok wszystkich spoczął na mnie
- Co ona tu robi ? - wykrzyczał Harry
_____________________________________________
Heeej :D
I jak rozdział 1 ? Podoba Wam się ?
Co myślicie o zachowaniu Harry'ego w stosunku do Lily ? :) Wiem, trochę krótki ale postaram się aby następne były dłuższe.
Odbiegając od tematu... Jak tam mikołajki ? Co dostaliście :))
Myślę, że jeśli się wyrobię i ze szkołą nie będzie tak źle, to rozdział powinien pojawić się w środę lub czwartek ale nie obiecuję :)
Buziaczki ;*;*